Pewien koszykarski schemat w Atlancie dawno już się wyczerpał. Zespół potrzebuje na przestrzeni kolejnych sezonów zmian, co zdają się widzieć sami włodarze klubu. Jak donoszą amerykańskie media, na celowniku Hawks znalazł się Jaylen Brown, który kolejnego lata może stać się wolnym agentem.
– Zostanę w Bostonie tak długo, jak tylko będę potrzebny i traktowany we właściwy sposób – przyznał przed paroma dniami w wywiadzie dla NBC Sports Jaylen Brown. Zawodnik już tego lata będzie mógł podpisać przedłużenie umowy z Celtics, w związku z czym w amerykańskich mediach rozgorzała dyskusja o jego przyszłości.
– Jaylen jest inteligentnym człowiekiem. On widzi, jak trzeba zachowywać się w tej lidze. Nie byłoby dla niego korzystne, gdyby wyszedł i powiedział, że chce zostać w klubie. W ten sposób zobowiązałby się do podpisania wszystkiego, co zaproponuje mu klub. Rzeczywistość w NBA zmienia się bardzo szybko – stwierdził w wywiadzie dla Heavy Sports menedżer jednego z klubów NBA. Ze względu na ograniczoną ilość interesujących nazwisk na rynku w te wakacje, duża ilość zespołów może chcieć roszadami w składzie oczyścić swój portfel, przygotowując wystarczająco dużo miejsca w salary cap na kolejne lato.
W przypadku niedojścia do porozumienia Browna z Celtics w sprawie przedłużenia umowy w kolejnych miesiącach, po 26-latka z pewnością ustawi się kolejka chętnych. Na jednej z czołowych pozycji w tej kolejce znajdą się Atlanta Hawks, który już monitorują sytuację gracza Celtów. Aby podpisać JB, trzeba będzie jednak głęboko sięgnąć do kieszeni. Jeżeli zawodnik znajdzie się w tym sezonie w jednej z piątek All-NBA będzie mógł podpisać 5-letnią supermaksymalną umowę opiewającą na 290 mln dolarów.
Wśród innych zespołów zainteresowanych Brownem wymienia się Chicago Bulls, Los Angeles Clippers, Milwaukee Bucks (w przypadku straty Khrisa Middletona) i Golden State Warriors. W obecnym sezonie zawodnik notuje średnio 27 punktów i 7 zbiórek na mecz, zaliczając statystycznie swój najbardziej udany sezon w karierze.
Obserwuj mnie na Twitterze -> Maks Kaczmarek (@maks_kacz) / Twitter