W czwartek kończy się okienko transferowe w NBA. Czy do tego czasu Kevin Durant dalej będzie zawodnikiem Brooklyn Nets? Wszystko na to wskazuje, gdyż według raportów m.in. Adriana Wojnarowskiego nowojorska drużyna nie ma zamiaru oddawać skrzydłowego. Mimo tego po KD już ustawiła się kolejka zainteresowanych klubów.
Od dwóch porażek nową erę rozpoczęli Brooklyn Nets, którzy grają już bez Kyrie Irvinga. Rozgrywający w minioną sobotę został wytransferowany do Dallas Mavericks i niemal od razu pojawiły się spekulacje na temat przyszłości Kevina Duranta. Skrzydłowy też przecież zażądał transferu od Nets, tyle tylko że latem ubiegłego roku i wtedy ostatecznie się z tego wycofał. Mimo wszystko po odejściu Irvinga jego przyszłość na Brooklynie stanęła pod znakiem zapytania.
Gotowość transferu po Duranta niemal od razu zgłosili Phoenix Suns, a Stephen A. Smith wrócił do plotek, jakoby to Boston Celtics mieli oddać Jaylena Browna, by pozyskać KD. W kolejce po skrzydłowego ustawiła się zresztą spora kolejka, co oczywiste, natomiast przynajmniej na razie Nets mówią wszystkim, że oddawać swojego najlepszego zawodnika nie chcą. Według Adriana Wojnarowskiego zawodnik oraz klub prowadzą rozmowy o przyszłości i kierunku organizacji, ale Nets tak czy siak nie planują oddawać KD przed trade deadline.
Władze nowojorskiego klubu mają zresztą nadzieję, że po transferze Irvinga i pozyskaniu m.in. Spencera Dinwiddie oraz Doriana Finney-Smitha ich drużyna pozostanie liczącą się siłą na Wschodzie, a Durant przynajmniej na razie nie będzie chciał odchodzić. W tym też celu Nets cały czas szukają kolejnych ruchów transferowych na rynku NBA, a w ostatnich dniach szczególnie mocno łączeni są z Toronto Raptors, interesując się ponoć takimi zawodnikami jak Pascal Siakam czy Fred VanVleet.
Warto dodać, że Nets w przeciwieństwie do sytuacji z Irvingiem wcale nie muszą czuć dużej presji, jeśli chodzi o ewentualne ponowne żądanie transferu Duranta. Wszystko dlatego, że KD ma ważny kontrakt aż do 2026 roku.