Na dokładnie takie akcje od początku kariery swojego syna wyczekiwał LeBron James. Minionej nocy Los Angeles Lakers bez żadnych komplikacji pokonali Washington Wizards, a szansę na grę otrzymał Bronny. Jeden z jego ataków przykuł szczególną uwagę i wywołał jednocześnie ogromny uśmiech na twarzy starszego z Jamesów.
Los Angeles Lakers zgodnie z planem pokonali dużo niżej notowanych Washington Wizards i wracają tym samym na zwycięską ścieżkę po niedawnej wpadce z Philadelphia 76ers. W ostatnich tygodniach Jeziorowcy poprawili swoją sytuację w tabeli Konferencji Zachodniej i na ten moment plasują się na 5. pozycji z bilansem 27-19. Tuż za ich plecami plasują się jednak Los Angeles Clippers (27-20) i Minnesota Timberwolves (26-22).
Starcie z Wizards w dużej mierze było rozstrzygnięte jeszcze przed przerwą, na którą Lakers schodzili z 33-punktową zaliczką. Komfortowe prowadzenie sprawiło, że całą czwartą kwartę na parkiecie spędził Bronny James Jr. O ile występ 20-latka nie był imponujący pod względem odnotowanych statystyk (1/6 z gry; 5 punktów, 2 asysty, 2 zbiórki, 1 przechwyt), o tyle jeden z jego ataków rzeczywiście mógł przykuć uwagę.
Mecz powoli dobiegał już końca, ale nikt ze znajdujących się w grze zawodników drugoplanowych nie miał jeszcze zamiaru odpuszczać. Bronny wziął się za wyprowadzenie piłki, po czym skorzystał z zasłony Daltona Knechta i ruszył w kierunku kosza, gdzie czekał na niego Tristan Vukcević. Środkowy faulował jednak młodego Jamesa, który mimo to zdołał posłać piłkę do obręczy.
Zachwycony popisem swojego syna był LeBron, który z ojcowską dumą spoglądał w kierunku parkietu, a po chwili nie był już w stanie powstrzymać szerokiego uśmiechu na swoich ustach. Wcześniej gwiazda Lakers zapisała na swoim koncie double-double w postaci 24 punktów i 11 asyst.
Bronny był również obiektem żartu ze strony kibiców zgromadzonych tego dnia w Capital One Arena. Kiedy 20-latek wykonywał rzuty osobiste, po obiekcie roznosiły się głośne okrzyki “MVP!”, które zazwyczaj kierowane są w stronę liderów i największych gwiazd, choć jak widać, tym razem było inaczej.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!