Początek sezonu 2025-26 wskazuje na to, że w Los Angeles Lakers może być życie bez LeBrona Jamesa. W niedzielę, pokonując Miami Heat 130:120, Luka Doncić, Austin Reaves i spółka odnieśli już piąte zwycięstwo w siedmiu meczach, co na ten moment daje im trzecie miejsce na Zachodzie z bilansem 5-2. Wprawdzie w starciu z podopiecznymi Erika Spoelstry Jeziorowcy mieli wiele udanych zagrań, żadne z nich nie zrobiło większego wrażenia, niż jednak konkretna akcja, którą wykończył… Bronny James.



Można stawiać dolary przeciwko orzechom, że gdyby nie kontuzje w drużynie, syn LeBrona Jamesa mógłby liczyć co najwyżej na jakieś minuty w „garbage time”. Na pierwszy rzut oka trudno się dziwić, skoro w trzech poprzednich występach – dwóch przeciwko Minnesota Timberwolves i jednym z Portland Trail Blazers – nie zdobył ani jednego punktu (nawet mimo że w tym ostatnim spotkaniu spędził na parkiecie aż 20 minut).

Przeciwko Miami Heat 21-latek dostał 18 minut i, chociaż wielu spodziewało się, że jego dorobek punktowy nadal nie ruszy nawet o milimetr, tym razem wyszło inaczej. Pod koniec pierwszej kwarty kontrę Los Angeles Lakers rozpoczął Jake LaRavia, który podał do Austina Reavesa. Ten wykonał kozioł, po czym posłał piłkę lobem na wysokość kosza, a tam już czekał Bronny James, który w stylu swojego ojca wykończył akcję oburęcznym wsadem, tym samym zdobywając pierwsze punkty w tym sezonie.

Rzecz jasna, widownia eksplodowała. Na ławce rezerwowych Lakers również zapanował szał radości, a najbardziej żywiołowo cieszył się LBJ. Sam nie mógł zagrać, ale żywiołowo reagował na powietrzny popis swojego syna. Nic dziwnego – 40-letni legendarny koszykarz wie to i owo o alley-oopach, ponieważ sam ma na swoim koncie niejedną taką akcję. Było to więc piękne rodzinne nawiązanie, co zresztą zauważył w późniejszej rozmowie z mediami Reaves, który też w pewien sposób zapisał się w historii NBA.

– Muszę być pierwszym w historii NBA, który rzucił lob zarówno ojcu, jak i synowi. To chyba oczywiste, prawda? Zwłaszcza, że obaj są w tym samym zespole. To było niesamowite. Od razu po zejściu z boiska powiedziałem Bronowi, że to naprawdę wyjątkowy moment. Wszyscy chcecie zajmować się tymi cholernymi statystykami – czy ten rekord był na liście? Musicie to sprawdzić – śmiał się w rozmowie z Dave’em McMenaminem z ESPN.

Chociaż młodszemu z Jamesów nikt tego momentu chwały nie odbierze, generalnie jego występ trudno nazwać wybitnym, przynajmniej pod względem ofensywnym. Na parkiecie spędził 18 minut, a mimo to zapisał na swoje konto tylko dwa punkty (trafił zaledwie jedną z czterech prób z gry, spudłował oba rzuty z dystansu) i dwie asysty. Z drugiej strony – zaliczył też trzy przechwyty, a jego współczynnik plus/minus również był dodatni. To i ogólna postawa drugoroczniaka wystarczyły, by trener JJ Redick był pod wrażeniem.

Myślałem, że był naprawdę dobry w grze z piłką. Zaliczył przechwyty, ale przede wszystkim świetnie sobie radził z piłką w rękach. Teraz widziałem to już dwa razy w ciągu ostatniego tygodnia – w drugiej połowie meczu w Portland był prawdziwą siłą, jeśli chodzi o powstrzymywanie rywali i grę fizyczną – chwalił swojego podopiecznego szkoleniowiec Lakers. Coś w tym jest – syn LeBrona nie zdobył wtedy punktów, ale miał na koncie trzy zbiórki, trzy asysty, blok i przechwyt.

Młodszego kolegę po fachu komplementami obsypał również Reaves, który – jako jeden z już bardziej doświadczonych zawodników – często spędza czas w szatni na rozmowę z młodymi graczami. 27-letni obrońca pochwalił podejście i zaangażowanie Jamesa juniora po obu stronach parkietu, ale jednocześnie nie ukrywał, że chłopak potrzebuje czasu, aby się rozwijać. Austin coś o tym wie – sam nigdy nie został wybrany w drafcie i musiał wywalczyć sobie miejsce, aż wreszcie stał się kluczowym elementem rotacji Lakers.

– Myślę, że był dobry, zarówno w obronie, jak i w ataku. Dobrze wykorzystał swoje minuty, co jest kluczowe w kontekście dalszego rozwoju. Potrzebowaliśmy tego, co nam dzisiaj dał. Im więcej minut będzie teraz otrzymywał, tym lepszy będzie. Póki co wydaje się być na dobrej drodze – powiedział popularny AR-15.

Czy to oznacza, że Bronny może liczyć na dłuższe okresy gry także w kolejnych meczach? Dopóki drużyna będzie osłabiona – nie można tego wykluczyć, a co później, to już zależy od postawy samego zawodnika. Biorąc pod uwagę to, jak historycznie wybitny był jego ojciec, nazwisko James musi ciążyć młodemu koszykarzowi. Wygląda jednak na to, że próbuje wypracować sobie własną rolę w zespole – jako swego rodzaju specjalista od defensywy, który potrafi się ścigać z szybszymi graczami po obwodzie. Równie dobrze spotkanie z Heat może nie mieć żadnego znaczenia w kontekście najbliższej przyszłości 21-latka, ale dziś trudno nie odnieść wrażenia, że zaufanie trenera rośnie, a wraz z nim może przyjść również większa liczba minut.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    4 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments