Od rozpoczęcia kolejnego sezonu NBA wciąż dzielą nad długie miesiące, ale rywalizację rozpoczęli już zawodnicy, którzy chcą powalczyć o miejsce w rotacji jednego z 30 zespołów. Jest to m.in. okazja dla Bronny’ego Jamesa, który ma za sobą pierwszy występ w tegorocznej edycji California Classic Summer League. Jak wypadł?
Transferowe szaleństwo rozpoczęło się już na dobre, ale choć kilku zawodników — w tym m.in. Kevin Durant — zmieniło już klubowe barwy, to wciąż mamy przed sobą kilka ogromnych znaków zapytania. W międzyczasie rywalizację w ramach Ligi Letniej NBA rozpoczęli już najmłodsi adepci, którzy chcą zwrócić na siebie uwagę solidnymi występami i w ten sposób wypracować sobie miejsce w szerokiej rotacji.
Nie inaczej jest w przypadku Bronny’ego Jamesa, który w minionych rozgrywkach grę w Los Angeles Lakers dzielił z występami na parkietach G League. Syn LeBrona miewał przebłyski, szczególnie w trykocie South Bay Lakers, gdzie notował średnio 21,9 punktu, 5,4 asysty, 5,2 zbiórki oraz 1,9 przechwytu, ale wciąż nie pokazał wystarczająco, by na stałe wkupić się w łaski trenera JJ Redicka.
James korzysta z okazji na grę i pojawił się w składzie Jeziorowców na ich drugi mecz w ramach California Classic Summer League. W starciu z Miami Heat obrońca spędził w grze tylko niespełna 11 minut, a w tym czasie zaliczył 10 punktów, dwie zbiórki oraz jeden przechwyt (3/7 z gry, 2/5 za trzy).
Bronny nie miał więc zbyt wielu okazji na pokazanie się z dobrej strony, ale już w pierwszych minutach rywalizacji popisał się przechwytem i wykończył indywidualny kontratak potężnym wsadem.
Co ciekawe, młodego Jamesa zabrakło w pierwszym spotkaniu, które Lakers przegrali z Golden State Warriors 84:89. W kolejnym, a zarazem ostatnim spotkaniu rywalizacji w Kalifornii, Jeziorowcy zmierzą się z San Antonio Spurs. Tam na swój debiut cały czas czeka „dwójka” draftu Dylan Harper, który zmaga się z drobnym urazem.