Wakacje mistrzów NBA z 2024 roku potoczyły się w sposób, który mógł wielu fanów drużyny zaskoczyć. Zarząd, który od niedawna podlega nowemu właścicielowi, postanowił rozbić mistrzowski skład, szukając znacznych oszczędności. W takiej decyzji z pewnością „pomogła” kontuzja Jaysona Tatuma.
Jayson Tatum, lider Boston Celtics, opuści cały kolejny sezon z powodu zerwania ścięgna Achillesa. Generalny manager zespołu, Brad Stevens, uznał to za doskonałą okazję do poszukania oszczędności. Powodem nie jest skąpy nowy właściciel – bynajmniej. Powodem jest funkcjonujący od roku drugi próg apron:
– Wiedzieliśmy już od dawna, że te decyzje nadejdą. Powodem, dla którego doszło do tych transferów, jest drugi apron. Myślę, że to oczywiste. Kary związane z drugim apronem, które wpływają na koszykarski aspekt funkcjonowania klubu, są naprawdę poważne. […] – tłumaczy Brad Stevens, menedżer Boston Celtics, dlaczego klub tego lata na papierze osłabił swój skład.
Zespół, który zaledwie rok temu zdobył tytuł mistrzów NBA, rozbijający swój skład, by uniknąć drugiego progu apron – to wybitny przykład tego, jak bezlitosne są nowe regulacje. Oddając Jrue Holidaya, Kristapsa Porzingisa i rezygnując z graczy pokroju Luke’a Korneta i Ala Horforda, klub zszedł poniżej drugiego progu apron, oszczędzając realnie około 280 mln dolarów (!) za kolejny sezon. Brad Stevens wciąż jednak wskazuje na obostrzenia koszykarskie, które ograniczałyby Celtics.
Przypomnijmy: przekroczenie drugiego apronu skutkuje m.in. restrykcjami w wymianach graczy, karami w drafcie, czy ograniczeniami w wyjątkach mid level, rynku buy-outów, czy sign-and-trade:
Brad Stevens uspokaja jednak kibiców, którzy martwią się, że ich ukochany klub może wejść w najbliższym czasie w proces przebudowy. Według zapewnień menedżera, Celtics w ogóle nie rozważają przebudowy rozumianej jako zejście na ligowe dno w celu odbicia się na wyborach w drafcie. Strategia organizacji opierać ma się na płynnym przemodelowaniu składu:
– Moje oczekiwania są zawsze takie same: rywalizować jak diabli i wygrać każdy kolejny mecz. Słowo „przebudowa” nie znajdzie się w naszym słowniku, nie w taki sposób zamierzamy się skupić na przyszłości – zaznacza Brad Stevens.
Szef zarządu Celtics zapewnia też, że tegoroczne ruchy nie mają nic wspólnego z niechęcią nowego właściciela do dużych wydatków. Bill Chisholm, który tego lata kupił klub za kwotę 6,1 mld dol., miał sam podkreślać, że kluczowym aspektem jest jakość sportowa Bostonu:
– Bill od samego początku to zaznaczał: chciał upewnić się, że na pierwszym miejscu będziemy stawiać wartość koszykarską i możliwość przemodelowania wszystkiego tak, żeby pozostać na najwyższym możliwym poziomie. Najważniejsze wzmocnienie, jakie możemy uzyskać, to Tatum ściągający but ortopedyczny. Tego nie przebijesz […] – zapewnia Stevens.
Wszystko wskazuje na to, że Boston Celtics chcą zapewnić sobie długoterminowy sukces – nawet kosztem przyszłego sezonu. Mają ku takiemu myśleniu podstawy. Zarówno Jayson Tatum, jak i Jaylen Brown, mają ważne umowy aż do końca rozgrywek 2028/29. Po powrocie kontuzjowanego Tatuma, daje to klubowi z duetem liderów na pokładzie trzy kolejne lata na walkę o mistrzowskie laury. Żeby jednak pozostać na szczycie w tak dalekiej bądź co bądź przyszłości, trzeba pielęgnować to, czego brak pogrążyło już kilka potencjalnych dynastii: elastyczność finansową.
CZYTAJ WIĘCEJ: