Nie da się ukryć, że po kończącej sezon kontuzji Victora Oladipo wielu obserwatorów skazywało Indianę Pacers na rychły spadek w tabeli Konferencji Wschodniej. Co więcej – gracz, który miał „wejść w buty” dotychczasowego lidera – Tyreke Evans zawodzi na całej linii. Mimo wszystko pojawił się jednak zawodnik, który potrafi wziąć ciężar zdobywania punktów na swoje barki i po cichu stał się liderem ekipy, która utrzymuje miejsce w czołówce ligi.
Dobry, ale nie broni
Bojan Bogdanović nie jest z pewnością postacią anonimową dla kibiców NBA, w szczególności tych z Europy. Niespełna 30-letni Chorwat dobrze radził sobie już na Starym Kontynencie, będąc jednym z liderów Fenerbahce Stambuł oraz swojej reprezentacji, w której to barwach wyróżniał się na dużych imprezach. W lidze jest od 2014 (choć został wybrany w drafcie już w 2011) i od zawsze miał opinię zawodnika przydatnego w ofensywie, jednak ze sporymi brakami w obronie. Ten fakt jest dosyć istotny, gdyż w pewnym momencie jego kariery wydawało się, że nie ma możliwości, by bez zmiany tego elementu był w stanie zrobić kolejny krok, tracąc nieco ze swojego statusu po transferze do Wizards. Co więcej – zespół Pacers od kilku sezonów prezentuje się w obronie bardzo dobrze i w teorii taki gracz, jak Bogdanović nie do końca wpisywał się w ich filozofię. Jak się okazuje nic bardziej mylnego – Bojan zarówno w tym, jak i w poprzednim sezonie we wszystkich meczach w brawach ekipy z Indiany (a było ich już w sumie 145) wyszedł w pierwszej piątce, choć w drugiej połowie sezonu 2016/2017, kiedy to trafił z Brooklynu do Waszyngtonu ani razu nie był starterem. I jak widać absolutnie nie przeszkadza to w dobrej postawie defensywnej zespołu, który ma obecnie drugi najlepszy defensywny rating w całej lidze, tracąc średnio 105,5 punktu na mecz.
Mentalność lidera
Niewątpliwie nieco przełomowym momentem dla całej organizacji z Indiany była w tym sezonie kontuzja Victora Oladipo. Zawodnik, który dzięki swojej postawie zyskał status All-Star zakończył sezon przedwcześnie. Nie brakowało spekulacji, że ta sytuacja negatywnie wpłynie na grę zespołu i spowoduje mocny spadek w tabeli. Kolejnym powodem do obaw był fakt, że Tyreke Evans, który po bardzo obiecującym poprzednim sezonie w Memphis Grizzlies kompletnie nie wkomponował się w zespół i nie był w stanie pomóc drużynie nawet w momencie, kiedy otrzymywał więcej minut i posiadań. Obawy o brak lidera okazały się jednak bezpodstawne, gdyż w zespole znalazł się zawodnik potrafiący wziąć grę na siebie. Patrząc na przebieg kariery Bogdanovicia da się zauważyć, że zawsze dobrze czuł się w roli pierwszej opcji, tak więc i tym razem potrafi wykorzystać swoje walory. Obecnie jego średnia punktów z całego sezonu wynosi 17,7 na mecz i jest to drugi najlepszy wynik w zespole po Oladipo (18,8 pkt), który jednak swoich osiągnięć już nie poprawi. W ostatnim miesiącu gry jest jednak jeszcze lepiej, gdyż średnio notuje 23 punkty na skuteczności z gry wynoszącej aż 53%, trafia 2,5 trójki na mecz i zbiera niespełna 5 piłek. Co więcej – oto jego zdobycze z ostatnich pięciu spotkań: 25, 22, 37, 25, 27. Ponadto Bojan nie forsuje gry – w ostatnim miesiącu oddawał średnio niespełna 16 rzutów na mecz, czyli jak na realia dzisiejszej NBA naprawdę niewiele.
Co dalej?
Indiana będzie w play-offach i na dzień dzisiejszy legitymuje się bilansem 42-23, który daje trzecie miejsce w konferencji, gwarantujące rozstawienie w I rundzie. Zespół co prawda przegrał pierwsze cztery mecze po kontuzji Oladipo, jednak od początku Lutego do dzisiaj zaliczył serię 10-4, co w dużej mierze pokrywa się z dobrą postawą Bogdanovicia. Póki co ciężko przewidzieć kto może być ich rywalem w play-offach i czy pozycja zostanie zachowana, jednak wiadomo na pewno, że ta lokata pozwoli uniknąć teoretycznie silniejszych przeciwników, takich jak Philadelphia 76ers czy Boston Celtics i zagrać z teoretycznie słabszymi Detroit Pistons czy Brooklyn Nets. Utrzymanie się w pierwszej trójce nie będzie łatwe, gdyż różnica jest niewielka, jednak nadal szanse na rozstawienie są naprawdę spore. Natomiast jeżeli chodzi o samego gracza, to dzięki dobrym występom jego status z pewnością wzrośnie. Po sezonie kończy się jego dwuletni kontrakt, który opiewa na kwotę 21 milionów dolarów (10,5 miliona na sezon) i są to jego póki co najwyższe zarobki w karierze. Nie wykluczone zatem, że dzięki tak dobrej postawie po sezonie czeka go podwyżka. Jej wysokość będzie jednak z pewnością uzależniona od tego, ile chorwacki skrzydłowy pokaże w fazie play-off i jak daleko zaprowadzi swój zespół w walce o najwyższy cel.