Los Angeles Lakers mają nowego bohatera! To Nick Smith Jr., który w poniedziałkowym starciu z Portland Trail Blazers okazał się niespodziewanym wsparciem mocno osłabionej drużyny trenera JJ Redicka. Jak się potem okazało, niewiele brakowało, a sam Smith Jr. by w tym meczu nie zagrał z powodu problemów zdrowotnych.
Już cztery kolejne mecze wygrało Los Angeles Lakers, którzy z bilansem 6-2 plasują się w tej chwili na trzecim miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej. W poniedziałek kalifornijska ekipa wygrała 123:115 z Portland Trail Blazers, choć w spotkaniu nie zagrali Luka Doncić i Austin Reaves. Przypomnijmy, że cały czas poza grą jest też LeBron James. Mimo tego trener JJ Redick był pewny, że jego zespół stać na zwycięstwo w Portland.
– Powiedziałem moim zawodnikom przed meczem, że nadal mamy wystarczająco dużo jakości w naszej drużynie, aby wygrać – zdradził szkoleniowiec Lakers.
Nie było jednak łatwo, bo Lakers jeszcze w trzeciej kwarcie musieli odrabiać straty. Udało się, a jednym z kluczowych zawodników okazał się Nick Smith Jr., który trafił do Los Angeles zaraz przed startem obozu przygotowawczego po tym, jak został zwolniony przez Charlotte Hornets. 21-latek podpisał kontrakt two-way, co oznacza, że czas gry dzieli między NBA a G League. Liczba jego możliwych występów w NBA jest jednak ograniczona przez przepisy, dlatego też każde spotkanie ma tak naprawdę znaczenie.
Wcześniej wybrany z 27. numerem draftu w 2023 roku gracz zdołał rozegrać dla Lakers łącznie tylko 30 minut, w których trakcie zdobył dziewięć punktów. Ale poniedziałkowe starcie przeciwko Trail Blazers to była zupełnie inna historia. Smith Jr. znakomicie wykorzystał szansę w obliczu problemów zdrowotnych innych graczy i zakończył mecz z dorobkiem 25 punktów (10-15 z gry) i sześciu asyst, trafiając przy tym pięć z sześciu trójek, w tym tę, która przypieczętowała zwycięstwo Lakers.
Po spotkaniu 21-letni obrońca przyznał, że chciał przede wszystkim wnieść do gry energię. Zdradził też, że zmaga się z przeziębieniem, ale po prostu nie mógł odpuścić tego meczu, bo czuł, że to dla niego duża szansa. W przerwie nawet wymiotował, lecz po zmianie stron zdobył 17 ze swoich 25 punktów, a po wszystkim zebrał sporo pochwał od swoich kolegów czy od trenera Redicka.
– Był świetny. Pokazał, że jest twardy – stwierdził szkoleniowiec kalifornijskiej drużyny. – W drugiej połowie po prostu przejął spotkanie. Potrzebowaliśmy jego dryblingu i takiego impulsu. To był perfekcyjny mecz dla niego – dodał Redick.
Fani Lakers mogą być więc w dobrych nastrojach po kolejnym z rzędu zwycięstwie ich zespołu oraz kolejnym nieoczywistym bohaterze, który tym razem objawił się przeciwko Trail Blazers. Na pochwały zasługują jednak również Rui Hachimura (28 punktów) czy Deandre Ayton, który do 29 punktów dołożył też 10 zbiórek. Teraz przed ekipą z L.A. starcie z San Antonio Spurs w środę u siebie.










