W poprzednią sobotę Damian Lillard po długim namyśle w końcu zdecydował się poprosić władze Portland Trail Blazers o transfer. Sęk w tym, że Dame na swojej liście klubów ma tylko jeden zespół. Lillard chce grać tylko i wyłącznie dla Miami Heat. Tak miał zakomunikować on sam i takie informacje innym drużynom przekazuje też jego agent Aaron Goodwin. Zdaniem Goodwina transfer do Heat mógłby się wydarzyć , gdyby tylko Blazers zechcieli usiąść do poważnych negocjacji z ekipą z Miami.
Teraz okazało się, czego Blazers tak naprawdę oczekują w zamian za swojego dotychczasowego lidera i największą gwiazdę. Drużyna z Oregonu liczy na co najmniej cztery wybory w pierwszej rundzie draftu oraz dwóch jakościowych zawodników.
Report: Blazers seeking 4 1st-round picks and 2 quality players for Damian Lillard https://t.co/KdJfRkr4kD
— NBACentral (@TheNBACentral) July 7, 2023
Wydaje się jednak, że Heat tych warunków nie są w stanie spełnić, tym bardziej że już od kilku dni wiadomo, że Blazers nie chcą przyjąć w takiej wymianie Tylera Herro. W związku z tym konieczne może być zaangażowanie do transferu jeszcze jednego klubu. Władze Blazers z jednej strony chciałyby bowiem spełnić życzenie obrońcy, ale z drugiej strony istotne dla nich jest, by w zamian za niego pozyskać jak najlepszy zwrot, a jeżeli na liście Lillarda jest tak naprawdę tylko jedna drużyna, to jest to całkiem utrudnione.
Mimo tego obóz 32-latka nadal utrzymuje, że Lillard chce grać tylko dla Heat i inne zespoły nie powinny w ogóle myśleć o transferowaniu po niego, gdyż pozyskają niezadowolonego zawodnika, który nie stawi się nawet na obóz przygotowawczy przed nowym sezonem. Nic więc dziwnego, że przynajmniej na ten moment reszta NBA zdaje się zrobiła krok w tył. Zainteresowani pozyskaniem Lillarda mieli być m.in. Boston Celtics, ale według ostatnich informacji… już nie są.