W drugim kolejnym sezonie Portland Trail Blazers nie potrafili nawet zakwalifikować się do fazy play-off NBA. Sfrustrowany jest więc m.in. Damian Lillard, gdyż 33-latkowi ucieka czas. Mimo wszystko wydaje się, że Lillard i Blazers na razie rozstawać się nie będą. Wręcz przeciwnie, w Portland cały czas myślą, w jaki sposób obudować Lillarda, by ten mógł prowadzić Blazers do sukcesów.
We wtorek do władz Blazers uśmiechnęło się szczęście, gdyż w loterii draftu wylosowała im się „trójka”. To skok o dwie pozycje do góry względem ich miejsca wśród najgorszych drużyn minionego sezonu zasadniczego. Fani Portland raczej nie powinni jednak zbytnio ekscytować się młodymi talentami tegorocznego draftu jak Scoot Henderson czy Brandon Miller.
Wszystko wskazuje bowiem na to, że Blazers spróbują najpierw wytransferować ten wybór:
Jako pierwszy w środę takie informacje przekazał Zach Lowe, a potwierdził je potem Chris Haynes z B/R, który jest w bardzo dobrych kontaktach z Lillardem. To właśnie ze względu na jego osobę Portland mają zresztą chcieć oddać „trójkę”, licząc że w zamian uda im się pozyskać realną pomoc dla 33-letniego rozgrywającego. Co więcej, latem kontrakt z klubem przedłużyć ma Jerami Grant.
Blazers za sam wybór numer trzy mogą nie znaleźć na rynku transferowym gwiazdy, ale już spakowanie tej „trójki” razem z np. Anfernee Simonsem może otworzyć im drzwi do sporego wzmocnienia zespołu. Warto przypomnieć, że Lillard już jakiś czas temu miał zakomunikować władzom klubu, że chciałby, aby te skupiły się na ściągnięciu do drużyny uznanych już graczy, którzy będą w stanie pomóc Blazers tu i teraz.