San Antonio Spurs przegrali w nocy ze środy na czwartek z New York Knicks w rozkrzyczanej Madison Square Garden. Zespół z Teksasu miał szansę na doprowadzenie do dogrywki lub nawet wygranie spotkania w czwartej kwarcie, ale Jeremy Sochan na 5,7 sekundy przed końcem nie był w stanie w prawidłowy sposób wprowadzić piłki do gry. Choć Polak powinien zachować się w tej sytuacji lepiej, koledzy z drużyny biorą winę na siebie. W superlatywach o grze Polaka wypowiadają się także jego rywale z Nowego Jorku.
Gregg Popovich postawił Jeremiego Sochana przed trudnym zadaniem. Na nieco ponad pięć sekund przed końcem San Antonio Spurs tracili do New York Knicks dwa punkty, ale mieli piłkę i mogli doprowadzić do wyrównania lub nawet wygrać spotkanie rzutem zza łuku. Ostatecznie nie byli w stanie wprowadzić piłki do gry w wyznaczonym limicie pięciu sekund. Duża krytyka spadła za to na Sochana, który miał piłkę w rękach. W takich przypadkach winą obarcza się w reguły zawodnika, który ma za zadanie podać piłkę. W mediach społecznościowych pojawiło się wiele wpisów krytykujących Sochana. To prawdopodobnie pierwszy raz, gdy musi sobie radzić z uszczypliwościami
Sochan mógł zachować się lepiej i gdy widział, że nie ma żadnego kolegi z drużyny na dogodnej pozycji, poprosić o kolejną przerwę na żądanie. Na to powinien 19-latka uczulić także trener Gregg Popovich. Lepiej mogli zachować się także koledzy z zespołu, którzy stają w obronie Sochana. – Biorę to na siebie. Nie poruszałem się tak szybko, jak powinienem był. To nie wina Jeremiego. Krytyka powinna spaść na mnie. Biorę pełną odpowiedzialność za tę sytuację. Jeremy zrobił to, co powinien. To ja zawaliłem – powiedział po meczu Keldon Johnson, do którego najprawdopodobniej miało trafić podanie od Sochana. Lider Spurs miał decydować o rezultacie spotkania.
W podobnym tonie o całej sytuacji wypowiada się podkoszowy Spurs Zach Collins. – W końcówce nie egzekwowaliśmy zagrywek jako całość. W takim przypadku zawodnik, który podaje, ma utrudnione zadanie. Więc cała wina nie powinna spadać na Jeremiego. Musimy lepiej wykonywać polecenia trenera i wtedy będzie miał więcej opcji do zagrania – zauwazył. W obronie Polaka stanął także trener Popovich. – Nie zamierzam tutaj siedzieć i mówić o pojedynczych akcjach. W ciągu meczu każdy popełnia błędy: zawodnicy i trenerzy. Nie przegraliśmy meczu, tylko dlatego, że Jeremy zrobił coś źle – oznajmił Pop.
Na pomeczowej konferencji prasowej o Sochana został zapytany także lider Knicks Jalen Brunson, który zdradził, co powiedział skrzydłowemu niedługo po błędzie pięciu sekund. – Powiedziałem mu: szanuję twoją grę. Kocham sposób, w jaki grasz w koszykówkę. Kocham twój styl – przyznał Brunson, który przeciwko Spurs rzucił 38 punktów.