Gdyby zrobić wśród sympatyków NBA ankietę z pytaniem dotyczącym najbardziej inteligentnego zawodnika ligi, można stawiać dolary przeciw orzechom, że w cuglach wygrałby Jaylen Brown. Gwiazdor Boston Celtics niejednokrotnie już udowadniał, że jest rozsądnym człowiekiem, który potrafi myśleć analitycznie. Problem w tym, że ostatnim meczu chyba sam o tym zapomniał.
Abstrahując od jego inteligencji, Jaylen Brown długo uważany był też za jednego z najbardziej niedocenianych koszykarzy najlepszej ligi świata. 28-latkowi nigdy jednak nie brakowało pasji, którą niejednokrotnie pokazywał na parkiecie, lecz wygląda na to, że ostatnie miesiące przyniosły sporą przemianę w jego zachowaniu. Świeżo upieczony mistrz NBA z Boston Celtics wygląda na kogoś, kto nieustannie gra z poczuciem, że na każdym kroku musi coś udowadniać. Jest zdeterminowany, by przekraczać oczekiwania, w tym swoje własne, czym w pewien sposób można tłumaczyć momentami nadmierną zaciętość w jego grze.
Widać to było gołym okiem podczas środowego meczu z Detroit Pistons. W pewnym momencie JB wziął na plakat podkoszowego Tłoków, Isaiaha Stewarta, dając zgromadzonej w TD Garden publiczności niezapomniany moment w tym wygranym 130:120 meczu. Chyba jednak jeszcze większe wrażenie – chociaż niekoniecznie pozytywne – wywarło na kibicach to, co miało miejsce tuż po zakończonym wsadzie.
Trudno powiedzieć, czy Brownowi nadmiernie skoczyła adrenalina po udanej akcji ofensywnej nad znacznie roślejszym i masywniejszym przeciwnikiem, czy też zwyczajnie na chwilę odcięło mu myślenie, jednak takiego zachowania po nim nie spodziewał się chyba nikt. Jaylen spojrzał Stewartowi prosto w oczy, po czym wykonał gest przypominający podcinanie gardła, jakby chciał pokazać, że zamierza za wszelką cenę poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa, a po drodze nie planuje brać jeńców.
Nie trwało jednak długo, zanim się zreflektował, że jego zachowanie było co najmniej niestosowne, a do tego najpewniej zostanie wzięte pod lupę ligi, co może skończyć się sowitą karą, niezależnie od tego czy mowa o grzywnie czy też ewentualnym zawieszeniu. Na pomeczowej konferencji sam przyznał, że zdaje sobie z tego prawdę, przy okazji próbując się wytłumaczyć. – Chyba dałem się ponieść chwili. To było wielkie – powiedział.
Na takie kajanie się jest już jednak zdecydowanie za późno. Mleko się wylało i Brown będzie musiał zmierzyć się z konsekwencjami ze strony władz ligi, o których dowiemy się zapewne w najbliższym czasie. Na pocieszenie zostaje fakt, że w pewnym sensie dopiął swego. Celtics wygrali, a on sam rozegrał świetne zawody, zapisując na swoim koncie 28 punktów, sześć zbiórek, dziewięć asyst i trzy przechwyty. Musi tylko pamiętać, żeby następnym razem panować nad emocjami.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!