To bardzo trudny moment w karierze ciągle młodego zawodnika. Ben Simmons powinien obecnie grać w koszykówkę na poziomie All-Stara, bo taką ścieżkę dla niego prognozowano. W sezonie 2022/23 wrócił do grania w koszulce Brooklyn Nets. Niestety w ogóle nie przypomina gracza, jakim był w najlepszym okresie dla Sixers.


Czy Brooklyn Nets powinni zacząć się martwić? Owszem, bo sytuacja jest poważna. Ben Simmons dołączył do drużyny zimą. Nie grał od początku rozgrywek 2021/22, ponieważ poinformował Philadelphię 76ers, iż nie wyobraża sobie swojej przyszłości w drużynie, dlatego poczeka na transfer. W międzyczasie pojawiały się kolejne informacje zarówno na temat problemów ze zdrowiem psychicznym zawodnika, jak i z jego kłopotliwymi plecami. Po kilku miesiącach przestoju, w końcu Sixers znaleźli partnera do rozmów.

Nets wówczas także byli w trudnym położeniu. James Harden stracił ochotę na reprezentowanie drużyny z Brooklynu. Trafił więc do Philly w zamian za Simmonsa, który i tak przed końcem sezonu nie wyszedł na parkiet, ponieważ rehabilitował plecy. Off-season miał być dla Australijczyka szansą na zbudowanie formy i dobre wejście w kolejne rozgrywki, już u boku Kyriego Irvinga oraz Kevina Duranta. Okazuje się jednak, że adaptacja Simmonsa do systemu swojego zespołu nie przebiega tak, jakby sobie tego życzyli trenerzy.

Simmons nadal nie rzuca za trzy, ale jego obecność na parkiecie może być dużym wsparciem dla defensywy, gdzie zawodnik wykorzystuje swoje warunki fizyczne oraz dynamikę do zamykania pozycji i wymuszania przechwytów. W ataku natomiast zawsze dobrze sobie radził jako play-maker z pozycji skrzydłowego. Potrafił wjechać agresywnie pod kosz lub obsłużyć kolegę dobrym podaniem. Właśnie na to Nets liczyli, gdy zimą sprowadzili go z Filadelfii. W pierwszych meczach sezonu Simmons był tylko cieniem gracza, na jakiego czekaliśmy.

Adrian Wojnarowski z ESPN przy okazji jednego z ostatnich programów wskazał na pierwsze niepokojące sygnały dotyczące Simmonsa i jego relacji z kolegami. – Ben Simmons jest źródłem frustracji dla Kevina Duranta i pozostałych graczy Nets – przyznał dziennikarz. – Nie jest w stanie spędzać na parkiecie konkretnych minut i wszystko wskazuje na to, że przed nim daleka droga, by faktycznie drużynie pomóc – dodał. Zatem wszystko w przypadku Simmonsa dzieje się bardzo powoli, co rodzi dużo wątpliwości.

Nets wygrali dwa poprzednie mecze (przeciwko Wizards i Hornets), ale w obu grali bez wsparcia Simmonsa. W tym czasie znacznie poprawili grę w obronie, choć nadal tracą 113,6 punktów na sto posiadań i zajmują pod tym względem 21. miejsce w lidze. Posługując się piłkarską nomenklaturą, Simmons miał być dla defensywy Nets niczym stoper. W swoim najlepszym okresie Australijczyk był w stanie skutecznie ograniczać najlepszych zawodników ligi. Na razie jednak nie jest w stanie w żaden sposób nawiązać do tamtego poziomu.

W ostatnim czasie nie występował, ponieważ leczy obolałe lewe kolano, co również jest dla sztabu powodem do zmartwień. Zawodnik nie zgłaszał wcześniej takich problemów, więc to coś nowego; coś z czym na razie Nets nie potrafią się uporać i jedynym rozwiązaniem jest odsunięcie Simmonsa od gry, by nie podejmować ryzyka. Nie ma pewności, kiedy ponownie zobaczymy go na parkiecie. W sześciu dotychczas rozegranych meczach bieżących rozgrywek wychowanek LSU notował średnio 6,2 punktu, 6,5 zbiórki i 7,3 asysty trafiając 44% z gry.

Spędzał na parkiecie około 32 minut i o ile jego średnie zbiórek i asyst utrzymują jego standardowy poziom, tak liczba zdobywanych punktów jest niezrozumiale niska. Pamiętamy, jak Simmons w ostatnich meczach z Sixers wielokrotnie podawał w sytuacji, w których mógł oddać relatywnie łatwy rzut. Ta bojaźń przed egzekucją najwyraźniej nadal stanowi kłopot, z jakim koszykarz nie potrafi się uporać. Poza tym wyraźnie unika agresywnego kontaktu z rywalami. Robi wszystko, by tylko nie został odesłany na linię rzutów wolnych (7/15 FT w tym sezonie).

Dodatkowo ma 12,7% usage rate, czyli wskaźnika pokazującego, do jakiego stopnia zespół wykorzystuje jego obecność na parkiecie. Dla przykładu, Kevin Durant ma USG% na poziomie 33,4. Jest to więc przepaść. Kilka dni temu w obronie Simmonsa stanął Kyrie Irving. Rozgrywający próbował powiedzieć, że przecież Ben stracił cały sezon, więc powinniśmy dać mu więcej czasu. Problem polega jednak na tym, że nic nie wskazuje na to, by wkrótce cokolwiek w sytuacji Australijczyka miało ulec zmianie. Dopiero latem 2025 roku trafi na rynek wolnych agentów, choć Nets mogą tak długo nie wytrzymać.

***

Czy to możliwe, że Kyrie Irving nie zagra już nie tylko w Brooklyn Nets, ale w ogóle w NBA!? Jeśli władze klubu podejmą decyzję o odsunięciu go od zespołu na dobre, to kolejnym krokiem będzie transfer Kevina Duranta. Są cztery drużyny, które mogłyby chcieć złożyć Nets ofertę. Zastanawialiście się, co jest przyczyną serii porażek Golden State Warriors i czy mistrzowie NBA nie powinni zdecydować się na zmiany w składzie? Na te pytania szuka odpowiedzi Michał Pacuda w najnowszym podkaście PROBASKET.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna