Wydawało się, że tego lata Ben Simmons wreszcie zagra dla kadry Australii. W poprzednich latach ta współpraca nie wyglądała zbyt dobrze, bo Simmons z reguły był niedostępny. Teraz jednak sam zawodnik liczył, że uda mu się załapać do składu Australii na tegoroczne mistrzostwa świata. – W tej chwili przechodzę rehabilitację pleców i cały mój wysiłek wkładam w to, by być zdrowym i zagrać dla kadry – stwierdził kilka dni temu.
Trener Brian Goorjian stwierdził wtedy, że jest „duża szansa”, iż Simmons rzeczywiście zostanie powołany. Tak się jednak nie stało. W niedzielę kadra Australii ogłosiła szeroki skład i wśród 18 powołanych zawodników na próżno szukać nazwiska gracza Brookyln Nets:
26-latek w teorii może zostać powołany w razie problemów zdrowotnych innych graczy, natomiast tak czy siak jego brak na wstępnej liście jest zaskakujący. Jednocześnie warto dodać, że tak wielu zawodników z NBA jeszcze w kadrze Australii nie było. To łącznie aż 10 graczy, którzy są w tej chwili w składach zespołów NBA. W grupie tej znajdują się m.in. Patty Mills, Matisse Thybulle, Joe Ingles, Jock Landale czy Josh Giddey.
Simmonsa natomiast na razie na tej liście nie ma i jeżeli nie zostanie powołany później, to opuści kolejny duży turniej. W kwietniu 2016 roku wycofał się z igrzysk w Rio, bo chciał przygotować się do debiutanckiego sezonu. Potem w lipcu 2019 roku zrezygnował z mistrzostw świata, tłumacząc się zobowiązaniami wobec Philadelphia 76ers. Zabrakło go też na igrzyskach w Tokio w 2021 roku, z których sam się zresztą wycofał.