Tegoroczny draft do NBA zbliża się coraz większymi krokami. Wydarzenie, które odbędzie się w dniach 25-26 czerwca w Nowym Jorku, może obfitować w transfery. Do zmian może dojść jednak znacznie wcześniej. Michael Scotto potwierdza bowiem, że władze Philadelphia 76ers rozmawiają z San Antonio Spurs w sprawie pozyskania drugiego numeru w drafcie.
W tegorocznej loterii draftu najwięcej szczęścia mieli kolejno Dallas Mavericks, San Antonio Spurs i Philadelphia 76ers. To właśnie te trzy drużyny wylosowały topowe numerki. W przypadku Mavericks na kilka tygodni przed naborem w zasadzie wszystko jest już jasne. To Cooper Flagg ma trafić do teksańskiej drużyny z „jedynką” draftu. Flagg, którego uważa się za największy w tym roku talent, w przyszłym tygodniu odbędzie swój jedyny pokazowy trening przed draftem właśnie w Dallas. A to oznacza, że tegoroczny nabór zacznie się tak w zasadzie od wyboru numer dwa.
Z „dwójką” wybierać będą San Antonio Spurs, którzy znajdują się w tym momencie w samym centrum plotek transferowych z udziałem Kevina Duranta. Teraz okazuje się, że chrapkę na ich wybór mają władze Philadelphia 76ers, o czym informuje Michael Scotto:
– 76ers zaangażowali się w rozmowy z Spurs o potencjalnym przesunięciu się na drugi numer. W tej chwili 76ers mają na celowniku cztery młode talenty z myślą o trzecim wyborze – przekazał Scotto, wskazując, że w ubiegłym tygodniu prywatny trening przed władzami 76ers odbył VJ Edgecombe, a Ace Bailey odwiedzi Filadelfię w przyszłym tygodniu.
Na razie nie wiadomo, czy i jaką ofertę 76ers złożą Spurs, ale jeśli chcą przesunąć się w górę draftu to znaczy, że mają już chyba upatrzonego zawodnika i nie chcą, by teksańska drużyna sprzątnęła im go sprzed nosa. Od dłuższego czasu w większości przewidywań co do kolejności wyboru w tegorocznym drafcie jako drugi po Flaggu pojawia się Dylan Harper, czyli utalentowany 19-letni obrońca (syn Rona Harpera), który niekoniecznie musi pasować do planów Spurs.
Ostrogi mają już przecież w składzie m.in. De’Aarona Foxa, Devina Vassella czy najlepszego debiutanta ubiegłego sezonu w osobie Stephona Castle’a, tak więc być może nie będą aż tak chętni, by dodać do zespołu kolejnego gracza obwodowego. W takim wypadku transfer z 76ers i wymiana „dwójki” na „trójkę” w tegorocznym drafcie może mieć dla nich sporo sensu i dać im dodatkowe atuty na rynku transferowym, jeśli Szóstki oddadzą np. inne wybory w drafcie.
Nie wiadomo jednak, jak Spurs planują działać, jeśli chodzi o ewentualne transfery, a przecież od jakiegoś czasu mocno łączy się ich m.in. z Kevinem Durantem. W związku z tym trudno przewidzieć, co zrobią Gregg Popovich, R.C. Buford i reszta zarządu teksańskiego klubu.
Warto dodać, że w historii NBA zdarzały się już wymiany topowych numerów w drafcie. Ostatnio choćby w 2017 roku, kiedy to Boston Celtics oddali „jedynkę” do 76ers w zamian za trzeci wybór tego samego draftu oraz wybór w naborze w 2019 roku. Dziś już wiemy, że Celtowie całkiem nieźle na tym wyszli, bo z „trójką” postawili na Jaysona Tatuma, a wybrany dwa lata później Romeo Langford posłużył im do sprowadzenia Derricka White’a, podczas gdy 76ers wybrali Markelle Fultza.