Kiedy wszystkie rozgrywki sportowe zostały wstrzymane, a cały świat zamarł, mądre głowy zasiadające w zarządzie NBA stwierdziły, że sezon najlepszej koszykarskiej ligi świata musi zostać dokończony. Postanowili oni więc zamknąć 22 drużyny w jednym miejscu, w ośrodku Walta Disneya w Orlando, aby tam, w odizolowaniu od całej reszty wyłonić mistrza NBA. Pomysł odważny, a co więcej – zakończył się pełnym sukcesem. Takie same realia czekają koszykarzy i kibiców również w przyszłych rozgrywkach?


NBA kolejny raz okazała się być pionierem, tym razem jeśli chodzi o stworzenie całkowicie bezpiecznego środowiska, w którym można dokończyć sezon regularny i późniejsze play-offy. Wraz ze związkiem zawodników (NBPA) liga wywiązał się ze swoich zobowiązań wzorowo. Zaczęto już oczywiście myśleć o przyszłym sezonie, ale do tego jeszcze daleko. Wciąż nie wiadomo, ile będzie wynosił limit płac oraz kiedy w ogóle rozgrywki 2020-21 ruszą.

„Bańka” okazała się strzałem w dziesiątkę. Głównie dlatego, że zawodnicy się zdyscyplinowali i przestrzegali reguł. Jednak warto również wspomnieć, że było to rozwiązanie krótkoterminowe – dograno tylko osiem spotkań sezonu regularnego i play-offy w standardowym wymiarze. Ale czy takie rozwiązanie ma prawo bytu przez cały sezon? Z pewnością nie. Nie da się zamknąć ludzi w jednym miejscu na tak długi okres i udawać, że wszystko jest w porządku. NBA potrzebuje długofalowego planu.

Jak możemy się przekonać na własnym przykładzie – pandemia wcale się nie skończyła. Co więcej, po letnim osłabieniu teraz przybrała na sile. Przed NBA i związkiem zawodników z pewnością trudne decyzje. W USA dziennie notuje się około 60 tysięcy nowych przypadków zakażeń COVID-19. To z pewnością nie ułatwia planowania. Wydaje się, że kibice prędko nie wrócą na trybuny.

Jeśli sytuacja będzie się utrzymywać, NBA może zostać zmuszona do konceptu „bańki”. Pytanie tylko w jakiej formie miałoby to wyglądać. Czy jedna dla wszystkich? Lub kilka w różnych miejscach i maksymalne ograniczenie w przemieszczaniu się? Dyrektorka NBPA – Michele Roberts – przyznała, że jeśli sytuacja się nie poprawi, to najlepszym rozwiązaniem będzie „bańka”.

Jeśli jutro będzie wyglądało tak jak dzisiaj, to nie widzę innej koncepcji. Dokładnie wiemy jaka jest dzisiaj sytuacja. I nie mówię tego w swoim imieniu, taką opinię ma również liga. Wydaje nam się, że to najlepsza możliwa opcja – powiedziała Roberts w rozmowie z ESPN.

Z pewnością jest wiele zmiennych, które będą decydować o wyglądzie kolejnego sezonu. Jeśli wirus nie odpuści, to NBA nie będzie miała innego wyjścia jak rozegrać sezon na zasadach „bańki”. Problem może sprawić również fakt, że teraz trzeba będzie pomieścić wszystkie drużyny, nie tylko 22. To, jeśli dobrze liczę, osiem zespołów więcej. Kolejną sprawą jest długość zamknięcia, to też z pewnością będzie odgrywało znaczącą rolę.

Roberts ma rację – jeśli COVID nie odpuści, będzie kolejny osobliwy sezon. NBA aktualnie musi ustalić datę rozpoczęcia rozgrywek. Mówi się dużo o tym, że nie nastąpi to wcześniej niż w nowym roku. Adam Silver przyznał, że celuje w dzień Martina Luthera Kinga, czyli 18 stycznia. Ostatnio jednak pojawiły się raporty sugerujące, że noc otwarcia rozgrywek 2020-21 można nastąpić już 22 grudnia. Nam kibicom nie pozostaje nic innego jak cierpliwie czekać.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    1 Komentarz
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments