Bradley Beal jest najlepszym koszykarzem Washington Wizards po niespełna trzech miesiącach sezonu regularnego. Razem z Johnem Wallem mają szansę reprezentować swój klub w Staples Center, gdzie odbędzie się tegoroczny Mecz Gwiazd. Beal nie chce jednak słyszeć o jakiejkolwiek kampanii zachęcającej kibiców do głosowania.
W każdym kolejnym sezonie Bradley Beal wygląda coraz lepiej. Jak dotąd jest najbardziej regularnym koszykarzem w rotacji Scotta Brooksa. Jego obecność w składzie którejś z drużyn All-Star Game nie powinna budzić żadnych wątpliwości. W 41 meczach, notował na swoje konto średnio 23,6 punktu, 4,4 zbiórki, 3,7 asysty trafiając 45,3 FG% oraz 36,3 3PT%. Mimo jego ogromnego wkładu, Wizards mają problem z ustaleniem dla siebie poziomu. Z bilansem 23-18 są na 5. miejscu w konferencji i prawdopodobnie do końca rozgrywek będą walczyć o przewagę parkietu w pierwszej rundzie.
Ostatnio Beal został spytany o kwestię głosowania na zawodników do Meczu Gwiazd. Przyznał, że ostatnią rzeczą jaką rozważa jest błaganie o głosy w specjalnie zorganizowanej kampanii. – Nie chcę niczego, na czym będzie napisane „Głosuj na mnie”. Na pewno nie będę czegoś takiego wrzucał na moje media społecznościowe. Nie chcę być taki próżny, po prostu czegoś takiego nie robię. Głosuj na mnie? Proszę Cię – dodał Beal. Jak wyglądają szanse zawodnika na udział w ASG?
Ostatnie wyniki uplasowały go na 9. miejscu wśród obwodowych wschodniej konferencji. Beal zebrał niecałe 158 tys. głosów. Nie znajdzie się w piątce starterów, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostanie wybrany na ławkę jako rezerwowy. Rzekomo wszyscy w otoczeniu Brada zachęcają go do opublikowania swego rodzaju „zachęty do głosowania”. Zawodnik nie chce jednak o tym słyszeć. – Nie powinienem robić takich rzeczy tylko po to, by prosić o głosy. Moja gra mówi sama za siebie – mówi dalej.
Jeśli zostanie wybrany, to zostanie wybrany, jeśli nie – to trudno. Takie jest podejście zawodnika. Beal jest bardzo ostrożny w kontekście tego, co wrzuca na swoje media społecznościowe. Nie lubi drażnić opinii publicznej. Kibice mają czas do 15 stycznia. Nic nie wskazuje na to, by gracz Wizards wkrótce miał diametralnie podskoczyć w wynikach.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET