Orlando Magic mieli być odkryciem tego sezonu. Wprawdzie do zakończenia rozgrywek zostało jeszcze wiele czasu, początek może zwiastować coś zgoła odmiennego. W poniedziałek podopieczni Jamahla Mosleya rozczarowali zwłaszcza w obronie, przegrywając na wyjeździe z Philadelphia 76ers, przez co ich aktualny bilans wynosi 1-3. Nic dziwnego, że cała drużyna, która miała być czołową siłą Wschodu, jest obecnie krytykowana, a najbardziej dostaje się jednemu konkretnemu zawodnikowi.



Na pierwszy rzut oka Paolo Banchero rozgrywa co najmniej przyzwoity sezon. W dotychczas rozegranych spotkaniach skrzydłowy Orlando Magic notował średnio 22,8 punktu, 8,5 zbiórki, 2 asysty i 1,5 bloku na mecz. W samym przywoływanym starciu z Philadelphia 76ers niedoszły reprezentant Włoch zapisał na swoje konto 32 „oczka”, siedem zbiórek, pięć asyst i trzy bloki. Te statystyki nie oddają jednak wszystkiego, co się zarzuca 22-latkowi.

Rzecz w tym, że zawodnik wybrany z pierwszym numerem draftu w 2022 roku rozpoczął sezon z wyjątkowo słabą skutecznością – drogę do kosza znajduje średnio 39,4% wszystkich jego rzutów z gry, w tym zaledwie… 18,8% z dystansu. W dodatku w samej końcówce wyrównanego starcia z Atlanta Hawks to właśnie jego nieskuteczna próba w dużej mierze przesądziła o przegranej Magic (107:111). Doszło wręcz do tego, że niektórzy eksperci – jak Kirk Goldsberry – zaczęli już wysnuwać pierwsze, niezbyt pochlebne wnioski.

Zamierzam wywiesić czerwoną flagę nad wyspą Paolo Banchero. To dla niego kluczowy moment i waham się to przyznać – ale momentami przypomina mi Josha Smitha. W tym sezonie trafił zaledwie 5/27 rzutów z wyskoku i to wcale nie jest wybiórcza statystyka. Uwielbiam Paolo – to ważna postać dla przyszłości amerykańskiej koszykówki – ale w zeszłym sezonie, spośród 62 najbardziej aktywnych zawodników NBA oddających rzuty z wyskoku, zajął 60. miejsce pod względem skuteczności. Ma wyraźny problem z rzutami z wyskoku, a to bardzo poważna kwestia w przypadku głównego strzelca drużyny. Niektóre zaawansowane statystyki również nie wyglądają najlepiej, a początek tego sezonu utwierdził mnie w przekonaniu, że w tej fazie kariery nie robi spodziewanych postępów – stwierdził analityk w podcaście Zacha Lowe’a z „The Ringer”.

Paolo nigdy nie był uważany za wybitnego specjalistę od trafień zza łuku, jednak w poprzednich trzech edycjach rozgrywek tylko raz zszedł poniżej średniej 30% (29,8% w debiutanckiej kampanii). W obecnym sezonie wygląda to gorzej, przez co spływająca na niego krytyka jest w pewnym sensie uzasadniona, a porównania do Josha Smitha również nie wydają się wzięte z kosmosu.

Wspomniany przez Goldsberry’ego koszykarz był swego czasu podobnym przypadkiem. Bardzo atletyczny skrzydłowy znany z gry przede wszystkim dla Hawks, świetny w obronie i zbiórkach, ciągle był krytykowany za słabe rzuty, zwłaszcza z półdystansu i dystansu. 39-letni obecnie emerytowany zawodnik miał tendencję do podejmowania prób, które były statystycznie mniej efektywne, ograniczając tym samym swoje możliwości w innych obszarach, co przełożyło się na łatkę wiecznie niespełnionego talentu (albo niedocenianego gracza, zależy gdzie przyłożyć ucho).

Podobnie rzecz się ma w przypadku Banchero – wysokiego, silnego, atletycznego, wiodącego gracza z wielkim potencjałem, grającego w młodej drużynie. Problem w tym, że zaczyna od pozycji, w której musi rzucać z różnych stref i być efektywny. Tymczasem, zamiast operować bliżej obręczy, będący główną bronią w ofensywie Orlando gracz oddaje sporo rzutów z półdystansu i dystansu, przez co szwankuje jego skuteczność, a wpływ na drużynę znacząco spada. To z kolei jest kosztownym problemem dla zespołu, który nie potrafi odrobić strat do rywala, co pokazały ostatnie mecze.

To wszystko nie oznacza jednak, że Paolo skończy, jak jego starszy kolega po fachu, który nie był złym zawodnikiem, ale pewnego poziomu nie potrafił przeskoczyć. Przede wszystkim sezon dopiero się rozpoczął, więc takie krytykowanie na podstawie zaledwie czterech rozegranych meczów nie jest jeszcze w pełni miarodajne, ponieważ nawet najlepszym zdarzają się słabsze momenty. W dodatku obecny zawodnik Magic ma większy potencjał i – być może – lepsze warunki rozwojowe, niż Smith w szczycie swojej kariery. To daje nadzieję, że poprawa nastąpi, zwłaszcza, jeśli Banchero popracuje nad poprawą swojej skuteczności rzutowej. W Orlando bardzo na to liczą.

Sytuacja drużyny prawdopodobnie poprawi się również, gdy skład, wzmocniony zawodnikami pokroju Desmonda Bane’a, Tyusa Jonesa czy debiutantów – Noaha Pendy i Jase’a Richardsona – lepiej się zgra, więc na panikę jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Wiele jednak zależy od tego, jaką wersję Paolo Banchero będziemy oglądać w kolejnej fazie sezonu – co być może zadecyduje o tym, jak daleko zajdzie jego zespół.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments