LeBron James to facet, którego czas się nie ima. Mimo już 40 lat na karku gwiazdor Los Angeles Lakers właściwie z meczu na mecz udowadnia, że jego miejsce wciąż jest wśród najlepszych. I chociaż niektórzy twierdzą, że taki stan rzeczy już się długo nie utrzyma, innego zdania jest kolega Króla Jamesa z drużyny, Austin Reaves.



Mimo absencji odpoczywającego Luki Doncicia, ubiegłej nocy Los Angeles Lakers pokazali, że zaskakująca porażka z Charlotte Hornets była tylko wypadkiem przy pracy. Dowodzeni przez 40-letniego LeBrona Jamesa koszykarze z Miasta Aniołów zdołali odnieść zwycięstwo w spotkaniu z Portland Trail Blazers, a ich największy gwiazdor rozegrał fenomenalne zawody.

LBJ rzucił w tym meczu 40 punktów, przekraczając tę barierę już po raz drugi w tym roku. Do tego dołożył osiem zbiórek i cztery asysty, więc nawet aż 11 strat nie przykrywa całkowicie wybitnego występu najstarszego obecnie koszykarza w NBA. Chyba wszyscy byli oszołomieni postawą Króla Jamesa, w tym jego kolega z drużyny, Austin Reaves, który nie omieszkał podzielić się swoją opinią.

On naprawdę nie musi już nikomu niczego udowadniać, a jeśli ktoś twierdzi inaczej, to tylko fani (Michaela) Jordana. Nie wiem. To naprawdę imponujące, móc na własne oczy widzieć jego rutynę. Był tu przed meczem. On i Mikey (prawdopodobnie chodzi tu o Mike’a Manciasa, jednego z członków sztabu trenerskiego Lakers – przyp. aut.) bardzo ciężko pracowali. Ten facet nigdy się nie zatrzymuje, co jest naprawdę imponujące. Większość z nas czasem chce po prostu się położyć i zdrzemnąć, a on w międzyczasie przechodzi jakiegoś rodzaju terapię, więc szacunek dla niego – powiedział 26-latek.

Jedno jest pewne – nawet jeśli ktoś nie jest kibicem LeBrona, jego postawa na parkiecie i dokonania na przestrzeni kariery świadczą same za siebie. Wprawdzie przekaz Reavesa o tym, że James już nie musi nic więcej udowadniać jest słuszny, to trochę niesprawiedliwe jest klasyfikowanie wszystkich krytyków jako „fanów Michaela Jordana”, tak jakby to był powód do wstydu czy przynajmniej obelga. Nie jest tajemnicą, że obaj koszykarze mają już solidnie ugruntowane swoje niezwykłe dziedzictwa, więc w niekończących się dyskusjach o miano najwybitniejszego koszykarza w historii zajmują zwykle dwa pierwsze miejsca. Jeśli Austin chciał komuś wbić szpilkę, trochę mu nie wyszło.

Za swój ostatni występ LBJ zasługuje na płynące zewsząd pochwały, nawet jeśli jego krytycy zwracają uwagę na zbyt dużą liczbę strat. Wiadomo jednak, że ten stary człowiek wciąż może i gołym okiem było widać, że zrobił wszystko, by absencja Doncicia – nawet jeśli jego początki w LA trudno nazwać udanymi – nie była aż tak odczuwalna.

Reaves zresztą dzielnie sekundował sławniejszemu koledze i w starciu z Blazers zaliczył 32 punkty i siedem asyst, co również nie jest złym wynikiem. Kluczowe ponadto były jego zdolności do rozgrywania, które przydały się zwłaszcza wtedy, gdy LBJ akurat nie mógł wykorzystać swoich zdolności jako generała parkietu.

Wydaje się również, że obaj zawodnicy dobrze się dogadują nie tylko na boisku, ale i poza nim. Pokazuje to sytuacja, która miała miejsce już po zakończonym spotkaniu. Gdy Mike Trudell rozpoczynał wywiad z LeBronem, Austin podszedł do nich i jak gdyby nigdy nic krzyknął „40 punktów! Stary pryk!”, po czym oddalił się w nieokreślonym kierunku. Rozmowa trwała dalej, choć nie obyło się bez uśmiechów na twarzy dziennikarza i jego rozmówcy.

Trudno tutaj mówić o przesadzie. W ostatnich 10 meczach LeBron notował średnio 28,6 punktu, 8,2 zbiórki i 8,7 asysty, a Lakers w tym okresie legitymowali się znakomitym bilansem 9-1. Czyżby więc 40-latek miał zostać najlepszym graczem lutego w NBA? Takiego zdania jest znający go na wylot na przykład z czasów wspólnego nagrywania podcastu trener, JJ Redick.

– On po prostu łamie wszystkie zasady, nie tylko fizyczne, ale i mentalne. Jest miliarderem, a mimo to, mając 40 lat na karku, po 22 latach kariery, podczas których zdobył każdy możliwy rekord i każde możliwe wyróżnienie, wciąż mu się chce i gra drugą noc z rzędu. Dzieciaki mogą sobie mówić, że mu słodzę, ale to wciąż jeden z największych sportowców na świecie. Jest niesamowity do trenowania. Każdego dnia daje z siebie wszystko. Wyznacza standardy, jak należy podchodzić do koszykarskiego rzemiosła – stwierdził szkoleniowiec Lakers.

Trudno nie przyznać mu racji. James naprawdę nie ma już nic do osiągnięcia, a gra tylko dlatego, że może. Wciąż ma na tyle paliwa w baku, by być w stanie mierzyć się z graczami najlepszej ligi świata, a przy tym tak samo jak te ponad 20 lat temu cieszy się każdą chwilą spędzoną na parkiecie. Z pewnością wie, że prawdopodobnie nie zostało mu ich już wiele. Nawet on nie jest w stanie wiecznie oszukiwać czasu.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna
  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    4 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments