Anthony Edwards rozgrywa fantastyczne play-offy. Lider Minnesoty Timberwolves poprowadził swój zespół do wyniku 3-0 w serii z Phoenix Suns i wygląda, jakby czekał na ten moment całe swoje życie. Niektórzy powiedzą, że Edwards jest przesadnie pewny siebie, ale zawodnik lekceważy takie uwagi, bo doskonale wie, na jak wiele go stać.
Już kolejnej nocy dojdzie do czwartego starcia w serii pomiędzy Minnesotą Timberwolves oraz Phoenix Suns. Zespół z krainy Jezior prowadzi w serii 3-0 i jest bardzo blisko sweepu. Jeszcze żadna drużyna w historii NBA nie wróciła z 0-3. Zatem zespół Kevina Duranta musiałby napisać historię, by awansować do kolejnej fazy. Przede wszystkim jednak musiałby stworzyć przewagę przeciwko rywalowi, który zdaje się mieć na wszystko odpowiedzi.
Wolves do kolejnych zwycięstw prowadzi Edwards, który nie chce słuchać o tym, jak bardzo jest zarozumiały. – Po prostu chcę zniszczyć wszystko, co przede mną staje. To wszystko, czego chcę – mówił w rozmowie z dziennikarzami. – Nigdy nie grałem w takiej serii, więc dopiero się dowiaduję, jak trudna jest to walka. Po prostu chcę mieć pewność, że ja i mój zespół jesteśmy gotowi do gry. Nie wygrałem jeszcze serii w play-offach, bo dwa razy byłem wysyłany do domu – mówi dalej.
Edwards wyrósł w ostatnich miesiącach na gracza, który za kilka lat może być twarzą NBA, jeśli utrzyma aktualny poziom swojego rozwoju. W trzech meczach bieżących play-offów wychowanek Georgii notował średnio 28 punktów, 7,7 zbiórki i 6,3 asysty trafiając 49,2% z gry oraz 36,8% za trzy. Rok temu Edwards i jego Wolves przegrali w play-offach z Denver Nuggets, a rok wcześniej nie poradzili sobie z Memphis Grizzlies.
Edwards często jest porównywany do samego Michaela Jordana z jego pierwszych sezonów w NBA. – Ten gość jest wyjątkowy, nie ma co do tego wątpliwości – stwierdził sam MJ, gdy został o Edwardsa spytany. Co jednak dla nas najważniejsze – gracz Wolves nadal nie pokazał pełni swojego potencjału. Każdy kolejny mecz jest dla niego lekcją, z której zawodnik wyciąga garściami. Można odnieść wrażenie, że w czwartym meczu serii z Suns nie będzie brał jeńców.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET