Anthony Davis trafił do Los Angeles Lakers na schodzącej umowie. Za rok trafi na rynek wolnych agentów. W wypowiedziach skrzydłowego da się jednak wyczuć pewny sentyment do Chicago, skąd zawodnik pochodzi. Czy Bulls będą mieli podejście do zawodnika? Temat może narastać.
Na razie wyłącznie projekt Los Angeles Lakers. Anthony Davis podkreśla to bardzo wyraźnie. Kolejny sezon chce skończyć z mistrzostwem na koncie grając u boku LeBrona Jamesa. Zapowiedział już, że nie będzie rozmawiał na temat przyszłorocznej wolnej agentury i tematem zajmie się dopiero po zakończeniu rozgrywek 2019/2020. Na horyzoncie pojawili się bowiem wątek Chicago Bulls.
Koszykarze różnie podchodzą do kwestii gry w domu. Niektórzy się tego wręcz boją, bo spada na nich ogromna presja. Inni tego pożądają, co widać na przykładzie Kawhiego Leonarda. Dla Anthony’ego Davisa wychowanego w Chicago, ewentualna gra dla Bulls byłaby nobilitacją i według ostatnich słów gracza – ten wcale nie wyklucza takiej możliwości. – To mój dom. Kiedy będę miał taką okazję i kiedy będzie odpowiedni czas, na pewno to rozważę – mówił.
Czy już za rok? Wiele zapewne zależy od tego, jak potoczy się dla Davisa kolejny sezon w Los Angeles. Jeżeli w drużynie z LeBronem nie będzie żadnych problemów, skrzydłowy zapewne przedłuży kontrakt na kolejne 5 lat za maksymalną kwotę. Tylko Lakers – posiadający do zawodnika prawa Birda – mogą mu zaproponować taki kontrakt. Poza tym, nawet gdyby Lakers nie udało się sięgnąć po mistrzostwo w nadchodzącym sezonie, powrót do ekipy da Davisowi większe szanse na sukces niż w przebudowujących się Bulls.
Kibice w LA są przekonani, że z nowymi Lakers nie będzie tak samo jak z Lakers Dwighta Howarda i Steve’a Nasha. Na razie kibice Bulls mogą żyć tylko nadzieją, że pewnego dnia Davis zdecyduje się wrócić do domu.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET