Dynastia Warriors trwa i ma zostać przełużona – tak przynajmniej twierdzą w San Francisco. Pomóc mają w tym młodzi zawodnicy na czele z Jonathanem Kumingą i Mosesem Moody. Pierwszy z nich zdradził swoje oczekiwania na najbliższe lata.
Po tym jak w ubiegłym sezonie Golden State Warriors nie zdołali obronić mistrzowskiego tytułu, drużyna Wojowników chce ponownie wrócić na szczyt. Wymiana Jordana Poola, sprowadzenie Chrisa Paula i podpisanie nowej umowy z Draymondem Greenem ma umożliwić klubowi przedłużenie złotych lat swojej najnowszej historii. Pomóc mają w tym także młodzi, od kilku sezonów stopniowo wprowadzani do drużyny zawodnicy.
Jednym z nich jest Jonathan Kuminga, który uznawany jest za najbardziej wartościowego z młodych adeptów szkoły Steve’a Kerra. Jego rozwój w ubiegłym sezonie, mimo większej ilości minut na parkiecie, nie potoczył się jednak tak, jak powinien. Zawodnik jednak zapowiada ogromny jakościowy skok, którego mało kto obecnie się spodziewa.
–Jestem pewny siebie. Pamiętam, że w zeszłym roku przeciwnicy często cofali się i pozwalali mi rzucać. Myślę, że wchodząc do ligi trzeba być cierpliwym. Wszystko może się szybko zmienić. To tylko kwestia czasu, a ja rozwijam się każdego dnia – przyznał Kuminga.
–To dla mnie bardzo ważne. To wszystko wynika z pracy, którą wkładam każdego dnia. Mam nadzieję, że w ciągu roku lub dwóch udowodnię, że mogę być All-Starem – dodał.
Potencjału Jonathanowi odmówić nie można, jednak skrzydłowy nie wyglądał na zawodnika skrojonego pod potrzeby Warriors w poprzednich sezonach. Jego mobilność i eksplozywność imponują, jednak kompetencje defensywne i koszykarskie IQ nie dają zespołowi tyle jakości, ile powinny. Mimo tego zawodnik w wieku zaledwie 21-lat ma już na koncie mistrzowskie doświadczenie i mentora w postaci Green, co prędzej, czy później zaprocentuje.
W ubiegłorocznych rozgrywkach Kuminga notował średnio 9,9 punktów i 3,4 zbiórek na przestrzeni prawie 21 minut spędzanych na parkiecie.