Powrót LeBrona Jamesa do Cleveland był bezsprzecznie największym wydarzeniem minionej nocy na parkietach za oceanem. Podsumowaniem występu zawodnika był efektowny wsad nad Kevinem Lovem, którym Król pokazał nadal drzemiące w nim fizyczne możliwości.
Druga kwarta zbliżała się właśnie do końca, kiedy Los Angeles Lakers ponawiali akcję po ofensywnej zbiórce Austina Reavesa. 23-latek zobaczył ścinającego pod kosz LeBrona Jamesa, do którego posłał podanie, otwierając mu w ten sposób drogę pod obręcz. King James wpadł w pomalowane, wyszedł w górę i zapakował nad niezdecydowanym czy ustawić się na faul ofensywny, czy uciekać Kevinem Lovem.
Trzeba przyznać, że mimo 19-letniego stażu na parkietach NBA James nadal „to” ma. Przewyższenie i winda niczym u 25-latka.
-Mam nadzieję, że nadal jestem zaproszony na ślub – zażartował po meczu LBJ. – Nie chciałem… Uwielbiam cię, K.Love. Gdybym mógł, to cofnąłbym te dwa punkty – dodał.
Love nie pozostał jednak długo dłużny Jamesowi. W jednej z przerw w grze podszedł do przyjaciela i próbował powalić go na parkiet. Całą sytuację obaj panowie skwitowali uśmiechem.