Według źródeł ESPN, to Stephen Curry nie chciał, by liga transmitowała draftu do Meczu Gwiazd. LeBron James nie miał nic przeciwko, ale komisarz Adam Silver ostatecznie stanął za zawodnikiem Golden State Warriors. Poznaliśmy więcej szczegółów na temat tego wydarzenia.
W tym roku Mecz Gwiazd po raz pierwszy w historii nie będzie rywalizacją wschodniej konferencji z zachodnią. NBA postanowiła zrezygnować z tego formatu, aby przywrócić wydarzeniu zainteresowanie i nutkę ekscytacji. Dwóch graczy z obu konferencji, którzy zebrali najwięcej głosów – zostało wyznaczonych na kapitanów drużyn. Wybrali swoje zespołu spośród pozostałych graczy wybranych przez kibiców, przedstawicieli mediów i trenerów.
Zaszczyt przypadł LeBronowi Jamesowi i Stephenowi Curry’emu. Okazuje się, że ostatnim wyborem w drafcie Meczu Gwiazd był zawodnik San Antonio Spurs – LaMarcus Aldridge. – Nie jestem zaskoczony, bo nie jestem graczem, który swoją grą robi show – mówił silny skrzydłowy. Aldridge’a do swojej drużyny wybrał James. W zasadzie nie wybrał, a został mu przydzielony, gdyż nie było innego wyjścia. Curry z dwójki Aldridge – Horford, postawił na środkowego Boston Celtics.
– Koniec końców jestem All-Starem, więc cieszę się z tego, że mogę tu być – mówi dalej LaMarcus. – Nie ma znaczenia to, który zostałem wybrany. Wszyscy gramy na podobnym poziomie – dodał. Do LeBrona należał pierwszy i ostatni wybór. Pierwszym najprawdopodobniej był Kevin Durant. Dlatego właśnie KD nie mógł znaleźć się w drużynie Stepha razem z Klayem Thompsonem i Draymondem Greenem.
Curry zdradził, że jako pierwszego do swojej drużyny wybrał Giannisa Antetokounmpo. Komisarz Adam Silver w rozmowie z mediami przyznał, że liga na pewno usiądzie z unią graczy i porozmawia na temat transmitowania draftu All-Star przy okazji kolejnej edycji. – Musimy robić małe kroki i zobaczyć, jak wypadnie pierwszy tego typu event – stwierdził Silver. Sternik ligi zdaje sobie sprawę, że publiczna prezentacja mogłaby wyrządzić krzywdę zawodnikom wybranym na końcu.
– W przyszłym roku draft niemal na pewno będzie transmitowany. Musimy tylko znaleźć sposób na to, by nie wystawiać graczy na niepotrzebną drwinę – mówi z kolei Stephen Curry, który rozumie potrzeby telewizji i oczekiwania kibiców. – Jesteśmy dorosłymi ludźmi i potrafimy sobie z takimi rzeczami poradzić – kończy.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET