Nawet Joel Embiid nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego na środowym treningu Philadelphia 76ers nie ma Jamesa Hardena. Okazuje się, że 34-latek od kilku dni przebywa w Houston. Sixers chcą dać mu szansę na wyjaśnienie, dlaczego w środę nie wziął udziału w zajęciach treningowych i dopiero potem zdecydują o ewentualnej karze. Takie zachowanie Hardena może go kosztować przede wszystkim sporo pieniędzy. Minimalna kara za opuszczenie treningu bez zgody klubu to 2,5 tys. dolarów.
Oczywiście to bardzo mało, biorąc pod uwagę dziesiątki milionów dolarów zarobków, natomiast jeżeli Harden miałby bez zgody klubu zacząć opuszczać także mecze, to wtedy odczuje ewentualne kary zdecydowanie mocniej. Bobby Marks z ESPN przekazał bowiem, że Sixers będą mogli ukarać 34-latka grzywną w wysokości niemal 400 tys. dolarów za każde opuszczone spotkanie.
Harden od początku października przybiera dwie różne twarze, jeśli chodzi o współpracę z 76ers. Z jednej strony zachowuje profesjonalizm, gdy jest już z zespołem, ale z drugiej strony tego profesjonalizmu mu brak, gdy musi wypełnić niektóre obowiązki. Dość powiedzieć, że jak do tej pory nie zagrał w ani jednym przedsezonowym spotkaniu, ani nawet nie zasiadł na ławce rezerwowych. Według informacji, jakie przekazał Shams Charania, już wcześniej miał też opuszczać niektóre treningi.
34-latek zapowiadał, że chce zagrać w ostatnim meczu kontrolnym 76ers w piątek, ale skoro tak, to w środę powinien był trenować. Natomiast w związku z jego absencją można przypuszczać, że jednak nie zagra. 76ers będą mogli go ukarać już za opuszczenie tego spotkania. Dla Hardena może być to poważne ostrzeżenie, szczególnie że według Adriana Wojnarowskiego negocjacje między 76ers a Los Angeles Clippers w sprawie transferu obrońcy cały czas nie posuwają się za bardzo do przodu.
Ostatnie doniesienia wskazują, że 76ers ustalili konkretną cenę za Hardena i oczekują w zamian jeden wybór w pierwszej rundzie draftu NBA, prawo do zamiany kolejnego oraz Terance’a Manna. Sęk w tym, że kalifornijska ekipa nie chce rozstawać się z Mannem i przynajmniej na razie rozwiązania tej sytuacji nie widać.