LeBron James jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych sportowców na świecie. Mimo, że jest powszechnie chwalony za trud i wysiłek pozostawiany na parkiecie, jak i poza nim, to w jego karierze było kilka momentów, za które nie pozostawiono na nim suchej nitki.
LeBron James ze względu na ogromną popularność i rozpoznawalność jest szczególnie narażony na krytykę opinii publicznej. Przez większość swojej kariery raczej unikał kłopotów i rzadko generował negatywne nagłówki w prasie. LBJ znany jest nie tylko jako najlepszy koszykarz swojego pokolenia, ale także wzór do naśladowania poza boiskiem.
Na LeBrona skierowanych jest wiele oczu, w tym dzieci dla których jest sportowym bohaterem. James umiejętnie obchodzi się z mediami i zawsze zdawał sobie sprawę jak budować wręcz nieskazitelny wizerunek. Mimo to, nie brakowało momentów, w których LeBronowi zdarzało się po prostu przesadzić w niektórych wypowiedziach, czy też totalnie zawieść, zwłaszcza kibiców, grając na parkiecie.
Oto pięć momentów w karierze Króla, za które był najbardziej krytykowany:
Brak uciśnięcia dłoni zwycięzcom
Kampania play-offów 2008/2009 stanowiła świetną okazję dla LeBrona Jamesa i jego Cleveland Cavaliers do sięgnięcia pierwszego tytułu. Kontuzja Kevina Garnetta spowodowała, że Boston Celtics, którzy regularnie nawiedzali LeBrona w play-offach, zostali wyeliminowani w drugiej rundzie przez Orlando Magic w siedmiomeczowej serii. Odpadnięcie w drugiej rundzie ekipy z Bostonu otworzyło furtkę LeBronowi do finałów NBA. Szansa nie została wykorzystana. W finale konferencji Cavaliers trafili na grającego życiowy sezon Dwighta Howarda i jego Orlando Magic. Zawodnicy z Florydy zdominowali Cavs w obronie, ostatecznie wygrywając w serii 4-2. W całej serii LeBron grał spektakularnie, notując średnio 38,5 punktu, 8,3 zbiórki i 8 asyst na mecz.
W szóstym spotkaniu, jak się później okazało ostatnim, LBJ zagrał poniżej oczekiwań zdobywając ,,zaledwie” 25 punktów, 7 zbiórek i 7 asyst, trafiając 8 z 20 rzutów z gry (40%). Cavaliers ostatecznie przegrali trzynastoma punktami (103:90), odpadając w finałach konferencji. Jednak to nie gorsze spotkanie w wykonaniu Króla wywołało falę krytyki, a to co stało się zaraz po meczu.
Tuż po końcowej syrenie LeBron James, nie pogratulował zwycięstwa ekipie Magic, omijając zawodników z Florydy, którzy próbowali podać mu rękę. Czy zaistniała sytuacja pociągnęła za sobą jakieś konsekwencje? Oczywiście że nie, jednak dla niektórych zachowanie LeBrona mogłoby wydawać się dziecinne i na pewno w jakimś stopniu podważyło to jego wizerunek.
Dotkliwa porażka w serii z Celtics w 2010 roku
Sezon regularny 2009/2010 należał zdecydowanie do Cleveland Cavaliers, którzy osiągnęli najlepszy bilans w całej lidze (61-21). LeBron James zdobył drugą z rzędu nagrodę MVP, licząc że playoffy 2010 w końcu będą należały do niego i będzie mógł w końcu sięgnąć po swój wymarzony pierwszy tytuł mistrzowski. Tak się jednak nie stało. Po zwycięskiej pięciomeczowej serii z Chicago Bulls, zawodnicy z Cleveland po raz kolejny musieli zmierzyć się z Boston Celtics.
Wszystko układało się po myśli Cavaliers już w pierwszym spotkaniu tej serii, w której zwyciężyli 101-93. W drugim meczu Celtowie rozgromili Cavs (104-86). LBJ wraz z kolegami odegrali się po dotkliwej porażce i równie wysoko zwyciężyli w trzecim meczu w Bostonie (124:95). Jak się później okazało był to łabędzi śpiew Cavaliers w tej serii.
Wielka czwórka Celtics, gdyż kapitalną serię rozgrywał również Rajon Rondo, przyczyniła się do zwycięstwa w trzech kolejnych meczach. Dla LeBrona szczególnie bolesne było spotkanie numer 5, w którym został wręcz oskarżony o brak jakichkolwiek starań, aby zmienić losy tej serii. W rzeczywistości Celtics byli po prostu lepszą drużyną, która przegrała dopiero w finale NBA z Los Angeles Lakers.
Przegrana w sześciu meczach w serii z Celtics ostatecznie zasygnalizowała pierwsze odejście LeBrona z Cleveland.
Stanowisko wobec Hongkongu
LeBron przeważnie nie stroni od wyrażania swoich poglądów i myśli na temat sprawiedliwości społecznej, co zostało jasno pokazane chociażby w następstwie tragedii George’a Floyda. Przed rozpoczęciem sezonu 2019/2020 gwiazdor Los Angeles Lakers stanowczo wypowiedział się na temat dyrektora generalnego Houston Rockets, Daryla Morey’a, który na Twitterze przedstawił swoje stanowisko odnośnie sytuacji na linii Chiny-Hongkong.
Morey stanął po stronie tysięcy demonstrantów, którzy protestowali przeciwko dążeniom Chin do budowy jednolitego ustroju w ramach całego państwa. LeBron w jednej z wypowiedzi, stwierdził że Morey ,,nie wiedział wystarczająco dużo w tym temacie”, a także był ,,źle poinformowany” w związku z sytuacją w Hongkongu.
Biorąc pod uwagę, jak dużym zwolennikiem niesprawiedliwości społecznej jest LBJ w USA, jego stanowisko było postrzegane jako hipokryczne.
Decyzja
LeBron James po sezonie 2009/2010 zadecydował się na opuszczenie Cleveland, gdyż chciał sprawdzić co rynek ma mu do zaoferowania. W międzyczasie prowadził aktywne rozmowy z Dwaynem Wadem na temat połączenia sił. Jednak sposób, w jaki James ogłosił przenosiny na South Beach odbił mu się jednak czkawką. Dla wizerunku znakomitego koszykarza był to bez wątpienia strzał w kolano. Kibice na całym świecie zaczęli palić koszulki LBJ’a, a zadowoleni w zasadzie byli jedynie w Miami.
Stacja ESPN zorganizowała specjalne show z udziałem LeBrona, aby ogłosić gdzie podpisze kontrakt w następnym sezonie. To właśnie wtedy padły m.in. takie słowa: ,,Chciałbym ogłosić, że przenoszę swoje talenty do South Beach”. Podczas transmisji James ujawnił, że podpisze kontrakt z Miami Heat, dołączając do Wade’a i Bosha, aby stworzyć super team, który znany będzie jako ,,The Heatles”.
Po latach większość fanów (zwłaszcza Cavs) wybaczyła przewinienie LeBrona sprzed lat. Po dwóch tytułach mistrzowskich w Miami, LeBron wrócił do Cleveland w 2014 roku i spełnił swoją wcześniejszą obietnicę złożoną miastu, zdobywając upragniony tytuł mistrzowski w 2016 roku.
Mimo wszystko sytuacja sprzed 10 lat była jednym z najbardziej kontrowersyjnych momentów tamtej dekady w świecie NBA.
Finały NBA z 2011 roku
W karierze LBJ’a nie było takiego momentu, w którym obwiniano go bardziej za porażkę własnej drużyny niż w czasie finałów NBA w 2011 roku. Miami Heat wchodząc do finałów uznawani byli za faworyta w starciu z Dallas Mavericks.
Po wyrównanej serii ostatecznie zwyciężyli gracze Mavericks, zdobywając mistrzostwo NBA w szóstym meczu (4:2). Nagrodę MVP finałów bezapelacyjnie otrzymał Dirk Nowitzki, dla którego były to wyjątkowe finały, w których zdobywał średnio 26 punktów, 9,7 zbiórki i 2 asysty przy 42% skuteczności rzutów z gry.
LeBron przez większą część serii był niewidoczny, zostając dopiero trzecim strzelcem zespołu. Jego statystyki, jak na niego, wypadały blado: 17,8 punktów, 7,2 zbiórki i 6,8 asysty. W dodatku w meczu numer 4, zdobył zaledwie 8 punktów, podczas gdy w tym samym meczu Wade i Bosh zdobyli łącznie ich 56. Heat przegrali wtedy tamto spotkanie zaledwie trzema punktami (86:83).
Nawet najwięksi fani LeBrona przyznają, że w finałach 2011 był po prostu fatalny i do dziś spada na niego ogromna krytyka za tamtą nieszczęsną serię.