Fakt, że nie rzuca za trzy mocno przyćmił Bena Simmonsa jako gwiazdę wielkiego formatu. To bez wątpienia bardzo utalentowany koszykarz, lecz kibice koszykówki nie mają co do niego pełnego przekonania. Latem zawodnik pracował intensywnie nad swoim warsztatem. Potem jednak powiedział bardzo dziwną rzecz.
W gruncie rzeczy dla Bena Simmonsa cały czas trwa okres przedstawiania się ligowej rzeczywistości. Nie tylko kibice Philadelphii 76ers czekają na czasy, w których zawodnik wykorzysta przestrzeń za linią trzech punktów i będzie regularnie odpalał stamtąd rzuty. W poprzednim sezonie każda taka próba była sensacją ogrywaną na wszystkie sposoby w mediach społecznościowych. Presja otoczenia rośnie i wkrótce przekonamy się, czy była na tyle duża, by Simmons przełamał się już w kolejnych rozgrywkach.
W ostatniej rozmowie przyznał, że jest gotowy wynieść swoją grę na zupełnie nowy poziom. – Czuję, że tego lata ponownie zakochałem się w koszykówce – mówi. To akurat dziwna sprawa, bo mając 23 lata ta miłość powinna rozkwitać, a nie do Simmonsa wracać. Mniejsza z tym, najważniejsze jest to, by dotrzymał słowa. – Czuję, że w poprzednim sezonie straciłem radość z gry w kosza, ale lato było dla mnie naprawdę dobre. Każdego dnia dawałem z siebie sto procent i widzę, że ta praca przynosi efekty – dodaje.
Simmons w dwóch ostatnich sezonach pomógł swojej drużynie w dwóch awansach do półfinału konferencji. To jednak nie wystarczy, by zaspokoić głód kibiców z Philly. Latem podpisał z zespołem 5-letnie przedłużenie kontraktu za 170 milionów dolarów. Suma poniekąd zmusiła go do tego, by ponownie zakochał się w koszykówce. – To proces, który wymaga czasu. Oczywiście wszyscy chcą od razu widzieć rezultaty mojej pracy, ale nic nie dzieje się z dnia na dzień – kontynuuje. Dlatego też Simmons zrezygnował z udziału w turnieju Mistrzostw Świata.
Ten czas wykorzystał na szlifowanie swojego koszykarskiego rzemiosła. – Staram się słuchać tylko pozytywnych głosów. Jest za wiele negatywnego myślenia wokół. Kiedy udaje Ci się to zablokować, to przestajesz się zamartwiać. Nie mogę przejmować się tym, że spudłowałem, wszyscy pudłują. Latem uświadomiłem sobie, że muszę wrócić do tego, jak się czułem kiedyś i robić to co kocham – mówi dalej. Sixers stają przed szansą walki o mistrzostwo. Z piątką Simmons-Richardson-Harris-Horford-Embiid mogą wskórać naprawdę wiele.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET