Odpadnięcie reprezentacji Francji z mistrzostw świata wywołało lawinę komentarzy osób bezpośrednio związanych z europejskim basketem. Krytyka popłynęła nawet z ust stonowanego zwykle Tony’ego Parkera, który pokusił się także o aluzję dotyczącą przyszłości w kadrze Rudy’ego Goberta.
Trudno podsumowywać tegoroczne mistrzostwa świata nie wspominając o blamażu reprezentacji Francji, która z turniejem pożegnała się już na etapie fazy grupowej. Odpadnięcie Trójkolorowych odbiło się szerokim echem w koszykarskim świecie i wywołało lawinę komentarzy. W słowach nie przebierał nawet zaliczony niedawno do Hall-of-Fame Tony Parker.
–Ponieśliśmy klęskę. Tak to trzeba nazwać – przyznał bez ogródek Parker. – To nie jest normalne, że taka drużyna przegrywa w pierwszej rundzie. Nigdy nie widzieliśmy Hiszpanii czy Stanów Zjednoczonych odpadających w pierwszej rundzie. Nasze pokolenie ciężko pracowało, by przywrócić grę reprezentacji do pewnego poziomu, byśmy byli szanowani. Łotwa w meczu z nami trafiła kilka szczęśliwych rzutów, ale to nic nie zmienia. To był wstyd.
–Reprezentacja będzie musiała dokonać wielkich wyborów. Jeśli sprowadzasz wielkich graczy, takich jak Joel Embiid i Victor Wembanyama, musi to być komplementarne z resztą. Może to oznaczać odejście niektórych „niechcianych elementów”, co może trafić na pierwsze strony gazet. Musimy ulepszyć zespół, potrzebujemy zmian i nie będzie to łatwe – dodał na łamach programu The Stephen Time Show.
Większość obserwatorów jest pewna, że mówiąc o „niechcianych elementach” były zawodnik miał na myśli Rudy’ego Goberta, dla którego wkrótce może zabraknąć w kadrze miejsca. Podkoszowy nie odnajduje się najlepiej w zmieniającej się europejskiej koszykówce, która w ostatnich latach obrała kurs na jeszcze bardziej wymagającą mobilności i elastyczności.
Zawodnik Timberwolves notował w turnieju średnio 10,8 oczek i 8,3 zbiórek na mecz, jednak zaledwie w jednym spotkaniu uzyskał dwucyfrową zdobycz punktową.
Obserwuj mnie na Twitterze -> Maks Kaczmarek (@maks_kacz) / Twitter