Lider drużyny z Nowego Jorku, Marcus Morris, znajduje się aktualnie na celowniku zespołów z czołówki NBA. Jego znakomity występ w Staples Center przeciwko Los Angeles Clippers jedynie pokazał, że zawodnik dalej może grać na najwyższym poziomie.
Marcus Morris był bardzo atrakcyjną opcją podczas okresu free-agency w ubiegłym roku, o czym świadczą próby ściągnięcia do Los Angeles. Warto dodać, że był on już dogadany z San Antonio Spurs co do kontraktu ( miał zarobić 20 milionów dolarów w ciągu sezonów), lecz w ostatniej chwili zmienił swoje zdanie i przeniósł się do Knicks. Podpisał jednoroczny kontrakt o wartości 15 milionów dolarów. 30-latek dziś tak tłumaczy swoje przenosiny do Nowego Jorku.
– Chce pomóc młodym chłopakom w rozwoju, chcę być tutaj liderem. To był jeden z powodów, dlaczego podjąłem taka, a nie inną decyzję – stwierdził po meczu z Clippers Morris.
Jak do tej pory jest najskuteczniejszym zawodnikiem na parkiecie w drużynie Knicks. Rzuca średnio 19,1 punktu na mecz, dokładając do tego 5,5 zbiórki. W meczu przeciwko zespołowi Doca Rivers rzucił 38 punktów, co jest jego rekordem w tym sezonie. Drużyna z Nowego Jorku przegrała nieznacznie 132:135, a Morris odgrywał najważniejszą rolę na parkiecie, będąc absolutnym liderem. Mówi się o sporym zainteresowaniu ze strony zespołów z Los Angeles. Zarówno Lakers, jak i Clippers widzieliby go w swoich szeregach. Jednak sam zawodnik nie jest zbyt zainteresowany transferem, o czym mówił po świetnym występie w Los Angeles.
– Jestem aktualnie w Nowym Jorku i to się nie zmieni, chce być częścią tej drużyny i pomagać tym młodym chłopakom na parkiecie, jak i poza nim – mówi Morris.
Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że jeśli takowa oferta od zespołu z topu się pojawi, to Marcus Morris na pewno będzie miał wiele do przemyślenia. Okazja znalezienia się w drużynie z aspiracjami na tytuł mistrzowski, to bardzo mocny argument. Czy zawodnik zmieni zdanie i zarazem odejdzie z Nowego Jorku?