Weekend Gwiazd 2023 w Salt Lake City przeszedł właśnie do historii. 72. edycję corocznego święta amerykańskiej koszykówki podsumował niedzielny Mecz Gwiazd, podobnie jak w roku ubiegłym rozgrywany w mocno odświeżonym formacie. Spotkanie zdecydowanie różniło się od tych sprzed lat. Ogólny poziom rywalizacji nie porwał, a statuetkę MVP zgarnął z 55 punktami Jayson Tatum, czym ustanowił nowy rekord Meczu Gwiazd. Zaledwie kilkanaście sekund na parkiecie spędził Giannis Antetokounmpo, a urazu nabawił się LeBron James.
Przypomnijmy, że tegoroczny Mecz Gwiazd odbywał się na podobnych zasadach, co ten w zeszłym roku w Cleveland. Zwyciężyć miał zespół, który w czwartej kwarcie osiągnął tzw. target score, na który składała się liczba punktów zdobyta przez prowadzący zespół po trzech kwartach + dodane do niego 24 punkty.
Każda kwarta rozpoczynała się od wyniku 0-0, a wygrana oznaczała ogromną sumę pieniędzy przekazaną dla przypisanej każdemu z zespołów fundacji. W przypadku drużyny LeBrona była to w tym roku Big Brothers Big Sisters of Utah, a w przypadku ekipy Giannisa – Raise the Future.
Drużyny
Jedną z niewielu zmian poczynionych przez NBA względem ubiegłego All-Star Game był wybór zespołów. Kapitanowie, w tym roku Giannis Antetokounmpo i LeBron James, dokonali selekcji członków swoich drużyn bezpośrednio przed samym spotkaniem, co maksymalnie skróciło nam czas na analizę układu sił. Gwiazdom biorącym udział w wydarzeniu zabrało natomiast możliwość odbycia wspólnych treningów, tak jak wyglądało to między innymi w przypadku uczestników piątkowego Meczu Młodych Gwiazd, w którym przyjemność mieliśmy oglądać między innymi Jeremy’ego Sochana.
Panowie rozpoczęli od wyboru rezerwowych. Jako pierwszy selekcji dokonał Giannis Antetokounmpo, który zdecydował się na Damiana Lillarda. LeBron odpowiedział wyborem Anthony’ego Edwardsa, a wśród starterów jako pierwszego do swojej drużyny powołał Joela Embiida. Grek do swojej pierwszej piątki jako pierwszego wybrał natomiast Jaysona Tatuma.
Oto jak personalnie prezentowały się obydwa zespoły.
Team Giannis – Team LeBron 184:175
– Tak było wczoraj. Dziś jest nowy dzień – odpowiedział podczas sobotniego spotkania z mediami Giannis Antetokounmpo na pytanie o swój kontuzjowany nadgarstek. Chwilę przed meczem oficjalnie otrzymaliśmy informację, że Grek weźmie udział w rywalizacji i po raz trzeci będzie miał okazję poprowadzić własny imienny zespół w starciu z drużyną LeBrona. W praktyce jednak Giannis spędził na parkiecie zaledwie jedną akcję, którą zakończył skuteczną akcją, po czym usiadł na ławkę.
Podobnie zresztą sytuacja wyglądała z LBJ-em, dla którego był to już 19. występ w Meczu Gwiazd. Gwiazdor Lakers był oszczędzany ze względu na doznany w pierwszej połowie spotkania uraz palca prawej dłoni i przed publicznością zgromadzoną w Vivint Arena w Salt Lake City miał okazję prezentować się zaledwie przez dwie kwarty. W trakcie 14 minut spędzonych na boisku zanotował 13 punktów, trafiając 6 na 11 rzutów z gry.
Od początku pierwszej kwarty jasnym stało się, że pierwsze trzy odsłony po bronionej stronie parkietu niewiele będą miały wspólnego z regularnym spotkaniem. W rozpoczynającej spotkanie akcji Giannis Antetokounmpo w łatwy sposób zdobył swoje jedyne punkty w meczu, a w kolejny posiadaniu otwartym trafieniem zza łuku dla swojego zespołu wynik otworzył LeBron. Publiczność na dobre zapłonęła po kolejnej akcji w wykonaniu Jamesa w postaci alley oppa do samego siebie o tablicę, czego podczas kolejnych 24 sekund pozazdrościł mu Jayson Tatum. Pierwsza odsłona zakończyła się rezultatem 46-46, a najwięcej punktów rzucił w niej wspomniany już lider Boston Celtics. (13).
Drugą ćwiartkę otworzyliśmy z udziałem rezerwowych trójką Jaylena Browna. Przez kolejne kilka minut rywalizacja prowadzona była punkt za punkt, a właściwie wsad za wsad, z czego kolejnymi trójkami wyłamać próbowali się jedynie Damian Lillard i Donovan Mitchell. Tę część meczu zakończyliśmy rezultatem 53-46 dla drużyny Giannisa.
Trzecia i tym samym ostatnia kwarta grana z 12-minutowym zegarem przyniosła nam pojedynek popis drużyny Giannisa, która zdecydowanie postawiła na rzuty trzypunktowe. Siedem trójek trafił Jayson Tatum, a po cztery Damian Lillard i Donovan Mitchell, którzy w tej części gry razem zanotowali aż 55 z 59 punktów swojego zespołu. Ozdobą rywalizacji był rzut zza połowy Dame’a. Drużyna Giannisa wygrała tę część gry 59-49, czym po zsumowaniu wyników z trzech kwart zagwarantowała sobie 17-punktową przewagę.
W ostatniej odsłonie, do której drużyny przystąpiły z rezultatem 158-141 dla ekipy Giannisa gra, w przeciwieństwie do lat ubiegłych, niespoważniała. Obie ekipy zawęziły jednak swoje rotacje, a występujący przez całe osiem minut gry piątką zawodników Team LeBron sukcesywnie odrabiał straty. 17-punktowa zaliczka przeciwników po trzech kwartach zapewniła im jednak komfort aż do końcowego gwizdka. Ostatecznie Team Giannis wygrał rywalizację 184-175, a spotkanie trafioną trójką podsumował Damian Lillard.
Co ciekawe, dla drużyny wybieranej przez LeBrona Jamesa była to pierwsza porażka w Meczu Gwiazd w nowym formacie. Po pięciu kolejnych zwycięstwa z zespołami Stephena Curry’ego, Giannisa Antetokounmpo (dwa razy) i Kevina Duranta (dwa razy) po raz pierwszy ekipa LBJ-a znalazła pogromcę.
Z 55 punktami na koncie Jayson Tatum zanotował najlepszy indywidualnie występ w historii Meczu Gwiazd, o trzy oczka wyprzedzając wyczyn z 2017 roku autorstwa Anthony’ego Davisa i zeszłoroczny popis Stephena Curry’ego. – Była połowa czwartej kwarty, gdy Damian Lillard powiedział mi, że brakuje mi tylko kilku punktów do pobicia rekordu. „Zrób to” dodał – przyznał na konferencji gwiazdor Celtics, który trafił tej nocy 22 z 31 rzutów z gry, w tym 10 trójek. W głosowaniu na MVP otrzymał 11 z 12 głosów i w towarzystwie syna Deuce’a odebrał statuetkę.
Obserwuj mnie na Twitterze -> Maks Kaczmarek (@maks_kacz) / Twitter