O zespole z Nowego Jorku jest podczas obecnych rozgrywek bardzo głośno. Wynika to zarówno z ilości afer m.in. bójki Charlesa Oakleya, ale także napiętej sytuacji na linii Jackson – Anthony. Nic więc dziwnego, że osoba Zen Mastera, która miała odbudować markę Knicks, po raz kolejny spotkała się z ostrą krytyką.
Niedawno były trener NBA, Larry Brown zapytany o rolę Phila Jacksona w Nowym Jorku i jego dotychczasowe dokonania odpowiedział – Nie mogę zrozumieć, jak można zatrudnić trenera i powiedzieć mu jak chcesz żeby grał. Nie mogę zrozumieć też, jak można wybierać w drafcie zawodników dla trenera, który wie jak nauczyć ich pewnego stylu gry i odnosić w ten sposób sukces, a mimo to nakłaniać go do stylu, którego Ty oczekujesz.
– Zatem to on [Jackson] trenuje ten zespół. Mówimy o jednym z największym trenerów w historii naszego sportu. Niech więc zostanie trenerem. Jeśli chcę grać trójkątami to niech je tam wprowadzi. Następnie nauczy wszystkich wokół grać w tym systemie i dobierze zawodników, którzy pasują do takiego stylu gry.
Kiedy Phil Jackson został oficjalnie powitany w Nowym Jorku, wszyscy sympatycy koszykówki zastanawiali się czy 13-krotny mistrz ligi pomoże Carmelo Anthony’emu zdobyć upragniony pierścień. Jako niezwykle poukładana i charyzmatyczna postać nieraz potrafił wpłynąć na najbardziej trudne charaktery wyznaczając im odpowiednią ścieżkę. Tak było w przypadku Michaela Jordana. Tak było z Kobe Bryantem. Dlaczego miałoby to się nie udać z liderem Knicks?
Tym samym, w Nowym Jorku rozpoczął się proces gruntownej przebudowy mający na celu całkowite wyplenienie osób „zagrażających” całej harmonii oraz dobranie zawodników pasujących do ukochanego systemu trójkątów. Jackson postanowił zatrudnić nowego trenera. Wybór padł na Dereka Fishera, który 5-krotnie zdobywał u jego boku mistrzostwo ligi będąc niezbędnym elementem zwycięskiej układanki Lakers. Według wielu źródeł, nowy szkoleniowiec nie wyróżniał się jako wybitny taktyk czy osoba mająca smykałkę do forsowania obrony przeciwnika. Przydzielono mu więc rolę mentora, autorytetu. Swoimi pięcioma pierścieniami miał zachęcić chłopaków do ciężkiej pracy i zaprzyjaźnienia się ze sprawdzonym systemem Zen Mastera.
Jackson obsadza „swoimi ludźmi” nie tylko stanowiska kierownicze. Do jego koncepcji nie pasują również Raymond Felton oraz Tyson Chandler. Zen Master zamierza znaleźć wysokiego, który będzie potrafił rozciągnąć grę rzutem. Media od razu wspominają przy tym osobę Luca Longleya jako dowód, że Jackson planuje stworzyć piekielnie niebezpieczną drużynę od podstaw.
Tankowanie Knicks przerosły najśmielsze” oczekiwania” kibiców. Nowojorczycy rozegrali swój najgorszy sezon w całej 69-letniej karierze wygrywając zaledwie 17 z 82 spotkań. Mimo to na osłodę Knicks mieli prawo wyboru zawodnika z 4. numerem w najbliższym drafcie. Przy akompaniamencie gwizdów zawiedzionych kibiców wybór pada na łotewskiego giganta Kristapsa Porzingisa, którego smykałka do strzelania zrobiła ogromne wrażenie na skautach podczas pokazowych treningów. Nie był to jednak wystarczający argument dla fanów zespołu z Madison Square Garden. Młody środkowy ma silną psychikę. Nie jeden na jego miejscu po prostu by się załamał. Nie ma chyba nic gorszego niż brak wsparcia od własnej ekipy.
Porzingis nie daje za wygraną. Z meczu na mecz wygląda coraz pewniej- efektowne putbacki, rzuty zza łuku i niewiarygodny spokój, dzięki któremu sprawia wrażenie nie debiutanta, a europejskiego weterana. Kibice momentalnie go pokochali udowadniając tym samym jak cienka linia dzieli miłość od nienawiści. Niestety, był to jedyny optymistyczny akcent tamtych rozgrywek. O ile w pierwszym sezonie Derek Fisher konsekwentnie wprowadzał narzucony przez Zen Mastera system, o tyle rok później ta taktyka zanika. Szkoleniowiec Knicks stara się „podrasować” cały system, co według mediów, jest źródłem konfliktu na linii Jackson- Fisher. Ostatecznie dotychczasowego szkoleniowca Knicks zastępuje Kurt Rambis, osoba będąca w przeszłości asystentem Phila.
Po kilku miesiącach nowym trenerem zostaje ogłoszony Jeff Hornacek. W Nowym Jorku przyszedł czas na kolejne zmiany. Szeregi zespołu zasili Derrick Rose, Joakim Noah oraz Courtney Lee. Cały tercet miał być wspaniałym uzupełnieniem dla dwójki nowych liderów- Porzingisa i Anthony’ego.
Wcześniej, na początku sezonu Hornacek kładł mniejszy nacisk na tzw. trójkąty. W pewnym momencie mówił, że klub będzie nimi grał przez mniej niż 50% czasu. Szkoleniowiec Knicks przyznał niedawno, że po przerwie All-Star zamierza ponownie uruchomić triangle offense. Dodał też, że Phil Jackson był przeciwko takiej decyzji.
Niedawno Hornacek również zakomunikował, że jego zawodnicy będą oceniani pod koniec sezonu przez pryzmat zdolności do realizacji aspektów taktyki, z której znany jest Zen Master. Od kilku spotkań widzimy wzrost liczby minut spędzanych na parkiecie wśród takich zawodników jak chociażby Willy Hernangomez, Ron Baker oraz Mindaugas Kuzminskas.
Nie wiadomo jednak co oznacza to dla takich zawodników jak Derrick Rose, który latem tego roku zostanie wolnym agentem. W ubiegłym tygodniu rozgrywający przyznał, że niełatwo przychodzi u nauka wyznaczonej przez Zen Mastera taktyki określając ją jako „randomową”.
Patrząc na ten brak harmonii w Big Apple i nie do końca jasną ścieżkę jaką kroczy Phil Jackson postanowiłem przyjrzeć się bliżej kilku ważnym bolączkom z jakimi zmaga się 13-krotny mistrz NBA oraz organizacja Knicks.
Natłok podkoszowych
Podpisanie Joakima Noaha latem tego roku wydaje się z perspektywy czasu zbędne. Coraz pewniej w pomalowanym gra Willy Hernangomez. Przez ostatnie 14 spotkań notował średnio 11,1 punktów oraz 10,4 zbiórek w ciągu niecałych 25 minut gry. Dyspozycja młodego Hiszpana z jednej strony zachwyca, a z drugiej dokłada „problemów” włodarzom Knicks. Sytuacja z frontcourtem Nowojorczyków jest naprawdę nieciekawa. Knicks mają, aż czterech potencjalnych środkowych w składzie, co po powrocie Noaha znowu staje się problemem. Który z zawodników powinien iść w odstawkę? Zestawienie Porzingisa i O’Quinna nie jest dobrą odpowiedzią na bieżący dylemat. To po prostu nie funkcjonuje tak jak powinno. Kyle nie wyrabia się by ganiać po obwodzie za szybszymi skrzydłowymi, więc robi to Kristaps, który dodatkowo musi jeszcze nadążać by bronić strefę podkoszowej. Nie może jej odpuścić, ponieważ O’Quinn jest delikatnie mówiąc nie najlepszym rim protectorem. Jednym słowem łotewski gigant nie rozdwoi się, a siła jaką traci na wielozadaniowość w obronie odbiera mu moc na atakowanej połówce. Według mnie obecnie Knicks powinni rotować zawodników na skrzydłach stawiając KP pod koszem, gdzie najlepiej z wszystkich podkoszowych sprawdza się jako obrońca obręczy. Taki manewr dałby szansę możliwości przesunięcia Melo na 4, co stwarza wiele wariantów w ataku. Cała sytuacja musi zostać rozwiązana na pewno jakimś kompromisem. Ściągnięcie Noaha miało przede wszystkim poprawić grę defensywy pod koszem. Knicks jednak wciąż pozwalają rywalom na aplikowanie w tym miejscu, aż 46 punktów co mecz ( 26. miejsce w lidze). Granie cały czas duetem Anthony- Porzingis także nie ma większego sensu. Według NBAWowy Knicks traciliby z nimi średnio na boisku( jeśli nie znajdował się obok nich żaden inny podkoszowy), aż 122 punkty na 100 posiadań. Liczby te spadają kiedy zastępujemy ich resztą wysokich- Hernangomezem( 92.9), Noahem (107.4) lub O’Quinnem ( 116.2).
Knicks powinni podjąć decyzję jak najszybciej. Porizngis potrzebuje ogrania, pewnej stałej jeśli ma być kluczową postacią na lata. Ciągłe zmiany, rotacje czy wymiany nie pozwolą mu się odpowiednio ukierunkować i rozwinąć. Wszystko wskazuje na to, że najlepszym pomysłem jest pozbycie się O’Quinna chociaż po ostatnich obserwacjach widzę, że póki co Willy i Joakim nie potrafią znaleźć wspólnego języka do gry z Porzingisem. Hernangomez jest zbyt cenny, aby go oddać , z kolei po Noaha na razie nikt się jeszcze nie zgłosił. Można więc powiedzieć, że obojętnie jaką włodarze Knicks podejmą decyzję zawsze coś może nie podpasować.
Co z Derrickiem Rosem?
Duet Porizngis- Anthony wyglądał podczas poprzednich rozgrywek całkiem nieźle. Ich współpraca oraz opieka Melo nad Łotyszem były jak światełko w tunelu dla kulejących od kilku lat Knicks. Dodanie do nich Derricka okazuje się niezbyt dobrym pomysłem. Rose jest raczej wrakiem samego siebie, poturbowany przez szereg kontuzji i różne uciążliwe urazy. Wciąż planuje stać się jedną z pierwszych opcji zespołu walczącego o playoff, co w przypadku tak perspektywicznego duetu jest po prostu „strzałem w stopę”. Zamiast być kimś w postaci playmakera, częściej oddając inicjatywę Melo lub KP Rose sam próbuje coś wszystkim zgromadzonym na hali udowodnić. Nic więc dziwnego, że niedawno pojawiały się wszędzie spekulacje o jego ewentualnym transferze do Wolves. Jego działania oddziałują na rolę 221- centymetrowego olbrzyma. Wskaźnik wykorzystania (24,0) jest podczas obecnych sezonów niższy od zeszłego sezonu( 24,6), który uwaga był jego DEBIUTEM na parkietach najlepszej ligi świata. Oddziałuje to m.in. na jego rzuty typu spot up czy ogólną ilość oddawanych strzałów zza łuku. W przypadku rozwoju młodego strzelca kluczowe jest, aby jak najwięcej piłek trafiało właśnie do niego. Jeff Hornacek zapowiedział, że zamierza przeciwdziałać takiej sytuacji. Jednym z pomysłów jest częste zostawianie Łotysza na parkiecie i zestawienie go razem z wchodzącymi rezerwowymi. W moim przekonaniu nie jest to żadne rozwiązanie problemu (na dłuższą metę), ponieważ to właśnie Kristaps ma być liderem zespołu, a odsuwanie go na dalszy plan nie pozwoli mu się rozwinąć ( to rezerwowi mogą coś od niego podłapać) oraz uniemożliwia mu rywalizację przeciwko najlepszym, ponieważ zwykle obydwie ławki rezerwowych spotykają się ze sobą na parkiecie w tym samym czasie. Mimo wszystko to i tak bardziej prawdopodobne, że rozwinie się obok O’Quinna lub Hernangomeza mając przed sobą solidnych obrońców takich jak Justin Holiday czy Lance Thomas.
Według mnie jest to problem, który można łatwo rozwiązać. Po obecnym sezonie Knicks powinni pozwolić Rose’owi odejść, a na razie korzystać z pomysłu Jeffa Hornacka.
Problem zbiórki
Na pierwszy rzut oka Knicks w tym elemencie nie można nic zarzucić. 4. najlepsza drużyna ligi jeśli chodzi o ten aspekt, 46 zbiórek na mecz. Wygląda ok, ale przyglądając się dokładnie cyferkom widzimy pewną usterkę. Mianowicie, Knicks mają najgorszy procent zebranych piłek w obronie będąc też ostatni jeśli chodzi o ilość zebranych piłek przez przeciwnika (11.7). Przy tak wielkim natłoku podkoszowych w rotacji wydaje się to dosyć dziwne. Być może ze względu na dosyć słabą pomoc od strony zawodników z pozycji 1-2. Courtney Lee i Justin Holiday zajmują wśród obrońców odpowiednio miejsce 18. i 29., a Derrick Rose w rankingu rozgrywających jest 14. Pozostali zawodnicy nie łapią się nawet do czołowej 60. Skrzydłowi także nie należą do ścisłej elity (pomijając Anthonego). Mówię tutaj o Lancie Thomasie lub Mindaugasie Kuzminskasie. Rose nie jest wystarczająco silny, aby polepszyć się w tym aspekcie, dlatego korzystne będzie dłuższe korzystanie z usług Rona Bakera lub wspomnianego Holidaya. Niezłym posunięciem byłoby też wcześniej opisane przesunięcie Porzingisa na pozycję centra oraz rotacyjna gra na skrzydłach.
Co z obroną?
Knicks zajmują obecnie 25. miejsce w lidze jeśli chodzi o defensive ranking. Po zakontraktowaniu Courtneya Lee oraz Joakima Noaha sytuacja miała być zupełnie inna niż sezon wcześniej. Tym czasem Nowojorczycy są, aż o 7 pozycji niżej od zeszłorocznego rankingu. Francuski środkowy miał zapewnić Knicks poprawę obrony akcji typu pick&roll. Plan się jednak nie powiódł. Knicks zajmują 21. miejsce w lidze jeśli chodzi o obronę tych akcji przez środkowych(zdjęcie). Nieco lepiej spisują się obrońcy utrzymujący 16. lokatę. To wciąż nie zadowala, a wręcz martwi patrząc na wysoki kontrakt Noaha, którego ściągniecie jak widać w niczym nie pomogło. Francuz nie należy także do grona topowym rim protectorów. Dużo lepszym rozwiązaniem było stawianie Łotysza pod koszem. Przynajmniej na ten czas kiedy Joakim jest kontuzjowany. Także drugi były „Byczek” nie pomaga zbytnio Nowojorczykom w obronie. To trochę dziwne, w końcu grając pod wodzą Tima Thibodeau należeli rok w rok do ligowej elity. Chicago Bulls z sezonu 2011/2012 pozwalali aplikować rywalom średnio 88.3 punktów na mecz. Drużyna Jeffa Hornacka na przeszło 20 „oczek” więcej (108.6). Sam Rose odpowiada:
– Myślę, że to był tylko Thibs i jego szczegóły. Były one zupełnie inne od tych, które mamy tutaj podobnie jak stosowane tutaj schematy- powiedział niedawno Rose.
Co dalej?
Być może rozwiązaniem tych wszystkich problemów byłoby mianowanie na głównego trenera właśnie Phila Jacksona. Kierowanie zespołem z zewnątrz, szczególnie kwestii trenerskich nie należy do łatwych zadań. Sama rola Zen Mastera też nie jest do końca jasna. Z jednej strony jest generalnym menadżerem, a z drugiej to on wydaje rozporządzenia dające przyzwolenie na wprowadzenie zmian taktycznych oraz zajmuje się strofowaniem zawodników (Anthony). Ogranicza to kompetencje trenera, który wydaje się być jego marionetką. Wpływa to także na postrzeganie go przez zawodników. Obecnie powrót Jacksona w roli trenera wydaje się niemożliwy z powodu jego słabego zdrowia ( kolana). Jak myślicie, czy zarząd powinien podjąć jakieś kroki w tej sprawie czy być raczej dalej cierpliwy?