Bez niespodzianki! Kevin Durant zgodnie z oczekiwaniami pozostanie w Golden State Warriors. Na początku okna transferowego KD zatroszczył się oto by najpierw przedłużono kontrakty Stephena Curry’ego oraz najważniejszych rezerwowych zespołu: Andre Igoudali, Davida Westa i Shauna Livingstoa przez co sam musiał zrezygnować z kilku milionów na nowej umowie. MVP tegorocznych finałów podpisał dwuletni kontrakt dzięki któremu zarobi 53 miliony dolarów. Drugi rok to opcja zawodnika. Jest to zatem kontrakt zbliżony do tego który Durant podpisał z Warriors rok temu.
Durant odpuszczając te kilka milionów pokazał, że obecnie najbardziej zależy mu na zwycięstwach i jakości zespołu. Zawodnik za kolejne rozgrywki zarobi 25 milionów, czyli o milion mniej niż w minionym sezonie. Oprócz tego, że skład Warriors wciąż pozostaje bardzo szeroki to na dodatek organizacja zaoszczędzi 20 milionów, które trzeba byłoby wydać na podatek od luksusu gdyby KD zechciał kontrakt o wartości 31,8 miliona (Zamiast 52,4 milionów dolarów będą to 32,4 miliony podatku). Najprawdopodobniej za rok skrzydłowy ponownie odrzuci opcję zawodnika i wtedy zwiąże się z klubem z Oakland długoletnią maksymalną umową rozpoczynającą się od 35 milionów dolarów.
ESPN Sources: Kevin Durant to agree to a two-year, approximately $53 million deal to re-sign with Golden State. https://t.co/ztNIkRyftF
— Chris Haynes (@ChrisBHaynes) July 3, 2017
KD w poprzednich rozgrywkach wystąpił w 62 spotkaniach notując średnio 25,1 punktu, 4,8 asysty oraz 8,3 zbiórki na mecz. Kto wie czy gdyby nie marcowa kontuzja, której nabawił się w pojedynku z Washington Wizards to czy nie liczyłby się w wyścigu o nagrodę MVP sezonu zasadniczego. Na pocieszenie, po powrocie do zdrowia w play offach grał na jeszcze wyższym poziomie i był liderem zespołu, który w decydującej części rozgrywek miał bilans 16-1 przegrywając jedynie czwarte spotkanie serii z Cleveland Cavaliers, a sam zgarnął statuetkę dla najlepszego gracza finałów.
[ot-video][/ot-video]
Podcast PROBASKET 003: Transfery Paula George’a i Chrisa Paula, Wolves i Sixers rosną w siłę