Można odnieść wrażenie, że A.J. Slaughter w trakcie tegorocznej przygody z reprezentacją nie jest tym samym graczem, jakim był podczas sezonu ligowego. Gra zachowawczo, zamiast atakować agresywnie obręcz. Z czego to wynika? Czyżby miał problem z dostosowaniem się do drużyny.
Już rok temu po EuroBaskecie we Francji pojawiły się wątpliwości, co do zalet, z jakimi A.J. Slaughter trafił do reprezentacji. Miał być rozgrywającym, którego poszukujemy od wielu lat, tymczasem okazuje się, że nie bardzo wie, gdzie ma znaleźć dla siebie miejsce. Wiele z tych rzeczy sprowadza się do systemu i wytycznych trenera Mike’a Taylora. To on ma największy wpływ na grę Amerykanina z polskim paszportem.
Po pierwszym meczu Polaków na turnieju we Włocławku, podczas konferencji prasowej spytaliśmy trenera Taylora, co sądzi o dotychczasowej postawie swojego rozgrywającego. Zasugerowaliśmy, że Slaughter nie gra w sposób, w jaki grał podczas sezonu w swoim klubie. Trener jednak stanął w obronie swojego zawodnika i odparł, że A.J. robi dokładnie to, czego drużyna od niego wymaga.
– Jestem bardzo zadowolony z gry A.J.’a. Robi dokładnie to, czego od niego oczekujemy. Sami widzieliście pod koniec meczu, że był w stanie zaatakować obręcz i skończyć akcję 2+1. Nie sądzę jednak, by działo się z nim cokolwiek złego, po prostu robi to, czego wymaga od niego zespół i myślę, że prezentuje się dobrze – przyznał trener Taylor będąc bardzo wyrozumiały dla jednego ze swoich kluczowych graczy w rotacji.
Z naszej perspektywy sytuacja wygląda jednak nieco inaczej. Slaughter rzadko penetruje i rzadko atakuje bezpośrednio obręcz. Jego dynamizm i atletyzm pozwalają ściągać obronę do środka i w ten sposób otwierać miejsce graczom na obwodzie. Jest swego rodzaju magnesem na obrońców. Niewykluczone, że zobaczymy tego więcej już w trakcie meczów eliminacyjnych, gdzie kadra nie będzie miała miejsca na eksperymentowanie.
fot. Andrzej Romański / PZKosz
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET