Trudno nam w to nadal uwierzyć. – W zasadzie nic nie zadziałało – powiedział w pomeczowej rozmowie rozgrywający reprezentacji Polski – Łukasz Koszarek. W Toruniu przegraliśmy z Białorusią 76:57 i zamiast świętować awans, to musimy wygrać koniecznie z Estonią w ostatnim meczu eliminacji do EuroBasketu 2017.
POLSKA – BIAŁORUŚ 57:76
Polska w Toruniu wróciła do piątki z Maciejem Lampe, który wyleczył kontuzjowaną kostkę. Pierwsze 4 punkty meczu zdobył Adam Hrycaniuk wykorzystując dobre podania swoich kolegów. Jednak mimo optymistycznego startu, kolejne minuty przyniosły duże problemy Polaków po obu stronach parkietu. Białorusini próbowali uruchomić kontratak. Z ławki wszedł Maalik Wayns, który po zasłonach atakował środek pola. Po dwóch kolejnych indywidualnych akcjach wyprowadził swoją reprezentację na prowadzenie 11:8. Pierwszą kwartę skończyliśmy -3 (10:13)
Spudłowaliśmy kilka prostych rzutów spod kosza. Adam Waczyński mimo gry przed swoją domową publicznością nie potrafił się odblokować kończąc z 2/10 FG. Białoruś sprawiała wrażenie dobrze przygotowanej do tego spotkania. Na początku drugiej kwarty prowadzenie przeciwnika wzrosło do 7 punktów. Atakowali środek pola i albo kończyli spod kosza, albo rozrzucali do strzelców na dystansie. Nie mieliśmy pomysłu na zatrzymanie naszego rywala. Po trójce Waynsa rywal ze wschodu wyszedł na 12-punktowe prowadzenie. Znaleźliśmy się w tarapatach, więc trener Mike Taylor poprosił o czas.
Polacy odpowiedzieli szczęśliwą trójką Mateusza Ponitki. Polsce jeszcze przed przerwą udało się uciąć prowadzenie do 6 punktów. A.J. Slaughter wykorzystał zmianę krycia atakując wyższego rywala na obwodzie i trafił z półdystansu. W ostatnim posiadaniu pierwszej połowy dostaliśmy szansę na 30 punkt, ale źle wyegzekwowaliśmy akcję po przerwie na żądanie. Niestety po wyjściu z szatni gra Polaków wcale nie uległa poprawie. Podczas kolejnych 10 minut Białoruś powiększyła przewagę do 12 punktów (43:55). Świetne minuty swojej ekipie dał Parachowski, który w kilka minut trafił 10 punktów.
Wysoki Białorusin wykorzystywał fakt, że w żaden sposób nie potrafiliśmy go pokryć, ani w akcjach indywidualnych, ani w pick-and-rollu, gdy rolował pod kosza. Byliśmy kompletnie bezradni i nie wiedzieliśmy, jak na grę rywala zareagować. W obronie błędy, a w ataku mnóstwo akcji, które nie przynosiły nam rzutów z dobrych pozycji. Ponadto przegrywaliśmy walkę na tablicach i w ogóle nie graliśmy w kontrach kończąc z łatwymi punktami. Gospodarzy starał się pobudzić Mateusz Ponitka, ale nie był w stanie samodzielnie odmienić losów spotkania.
W czwartej kwarcie było de facto jeszcze gorzej, jeśli mogło być. Zaczęliśmy liczyć stratę, bo tam wygraliśmy 18 punktami, więc nie wypadało przegrać większą różnicą, tymczasem po trójce Waynsa nie niecałe 4 minuty przed końcem było już +20 dla Białorusinów! Rywal kontrolował przebieg spotkania, wygrywając niemal w każdym elemencie. Tak złego spotkania reprezentacja Polski nie rozegrała od dawna. Ostatecznie po trójce Przemka Zamojskiego było -19. Najlepszym zawodnikiem meczu był Maalik Wayns kończąc z dorobkiem 21 punktów.
Ostatni mecz eliminacji zagramy na wyjeździe z Estonią. Tam trzeba wygrać albo nisko przegrać, aby awansować z pierwszego miejsca w grupie.
[ot-video][/ot-video]
[ot-video][/ot-video]
fot. Andrzej Romański / PZKosz
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET