W roku 2008 w mediach amerykańskich toczyła się dyskusja kto z dwójki Rose- Beasley zostanie wybrany z pierwszym numerem draftu. Obaj panowie byli gwiazdami w swoich drużynach. Kiedy Chicago Bulls wybrali DRose wielu pukało się w głowę. Beasley wydawał się lepszym zawodnikiem, z większym arsenałem zagrań. Był bardziej dynamiczny, skoczny, dobrze zbierał. No i ta lewa ręka…mańkuty z dobrym rzutem są pożądani w lidze od dawna.
W debiutanckim sezonie na uniwerku przeciwko Sacramento State College, wrzucił aż 32 punktów i 24 zbiórek. 39 ppg i 11 rpg przeciwko Kansas, 40 ppg, 11 rpg w mecz z Missouri i 44 punkty i 13 zbiórek na wyjeździe na mecz z Baylor. Liczby po prostu absurdalne.Pragnę zauważyć, że są to pierwsze 4 mecze w drużynie akademickiej. Szybko został okrzyknięty wielkim talentem i pewniakiem do pierwszej trójki draftu. Poniżej możecie obejrzeć cały mecz, w którym Amerykanin zdobył 39 punktów i zebrał z tablic 14 piłek.
[ot-video][/ot-video]
Poniżej highlights z próbką umiejętności za czasów akademickich.
[ot-video][/ot-video]
W sezonie 2008/09 Miami Heat bardzo dołowało. Rozgrywki zakończyli z wynikiem 15-67. Słaba passa drużyny spowodowana była licznymi kontuzjami, Wade nie był wstanie prowadzić zespołu na swoich barkach. W drafcie postanowili sięgnąć po duży talent. Włodarze Żarów postawili na Michaela. Wybrano go z numerem drugim draftu, zaraz po Derricku Rose z nr. 1. Zdawało się, że Heat znajdą odpowiedź na swoje bolączki, uzupełnią skład a duet Wade- Beasley miał wprowadzić grę na nowy poziom. Początkowo wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że będzie przyszłym all-starem.
Gra ofensywna, manewry w pobliżu kosza były na wysokim poziomie, 35 calowy wyskok robił wrażenie i porywał tłumy podczas efektownych wsadów. W debiutanckim sezonie zdobywał 13.9 ppg na skuteczności 47% z pola i 40% zza linii trzypunktowej. Dużym minusem było( i jest nadal) to, że marnie broni. Zagrał 81 meczów w swoim pierwszym sezonie NBA. Jak wiadomo nic nie trwa wiecznie.
Niestety problemy zaczęły się zaraz po angażu w NBA. B-Easy został złapany wraz z Mario Chalmersem i Darrellem Arthurem na zabawach udziałem kobiet lekkich obyczajów. Aresztowano ich za podejrzenie posiadania marihuany na Rookie Transition Program, seminarium, na którym uczono młodych zawodników jak pozostać z dala od kłopotów. Nie znaleziono narkotyków, ale B-Easy został ukarany grzywną $ 50000za udział w tym incydencie.
Drugi sezon był pod względem statystycznym lepszy. Beasley zaliczał 14.8 ppg na mecz, Heat awansowali do playoff. Po pięciu meczach mogli jechać na ryby za sprawą Boston Celtics. W 2011 roku, B-Easy został złapany za posiadanie marihuany. W tym samym roku został uwikłany w skandal. Oskarżono go i jego rodzinę o rzekome przyjmowanie nielegalnych korzyści, podczas gry w liceum i Kansas State. Pat Riley miał dość i wystawił zawodnika na rynek transferowy.
Następny sezon Michael rozpoczął w barwach Minnesota Timberwolves. W Minneapolis grał na poziomie 19.7 ppg i 5.2 rpg.
[ot-video][/ot-video]
Duet Love- Beasley miał zapewnić upragnione playoffs dla zespołu. Jeden i drugi nie potrafili pociągnąć drużyny na wysokie loty i poza indywidualnymi statystykami do drużyny nie wnosili zupełnie nic. Brakowało weterana i trenera, który poukładałby wszystkie indywidualności i połączył w całość. Wilki zadomowiły się w dole tabeli. W następnych latach szczególnie przez kontuzję stopy Michael znacznie obniżył loty, zaczęły się ponowne plotki o braku zaangażowania w drużynie, zażywaniu alkoholu i marihuany oraz był posądzany o przemoc domową. Dodatkowo w off-season został aresztowany za jazdę samochodem bez uprawnień. Koszykarz został oddany do Phoenix Suns.
W Arizonie zdobywał średnio 10 punktów na mecz w niecałe 20 minut. Niestety nie mógł wpasować się w system gry drużyny i został ponownie oddany do Miami Heat, którzy postanowili dać mu szansę. Sprowadzono go, aby stanowił back-up dla Chrisa Bosha i LeBrona Jamesa.
Czas gry zmalał do 15 minut, statystki poleciały w dół. Częściej grzał ławę, choć miewał przebłyski.
[ot-video][/ot-video]
LeBron i koledzy z drużyny narzekali na brak dojrzałości. Michael miał być gościem w zespole od brudnej roboty, twardej obrony, a pchał się do punktowania. Przejmował ciężar zdobywania punktów na siebie, a nie to było jego zadaniem. Nie mógł robić tego co potrafi najlepiej- nie pozwalano mu zdobywać punktów. To zadanie było zarezerwowane dla Jamesa, Wade`a i Bosha. Erick Spoelstra wskazywał na marną grę obroną chłopaka, która była podstawą w drużynie. Po roku postanowiono pożegnać się z nim.
Amerykanin postanowił poszukać swojej szansy w Chinach. W CBA całkiem nieźle się prezentował, m.in ustanowił rekord ligi, zdobywając 59 punktów w meczu. I znów historia się powtarza. Kręcił indywidualne statystki na poziomie 28.6 ppg, 10.4 rpg, 5.2 apg w 37 spotkaniach. Niestety drużyna nie awansowała do playoff. Postanowił opuścić Chińską Republikę Ludową i ponownie spróbować sił w NBA.
Trzecią szansę postanowili dać mu Miami Heat, z którymi podpisał dwa dziesięciodniowe kontrakty i uzupełniający kontrakt do końca sezonu 2015. Znów, na atakowanej połowie radził sobie całkiem przyzwoicie, był iskrą z ławki.
[ot-video][/ot-video]
Mówiono, że stał się bardziej dojrzały, ale jednak nie do końca. Miał różne odpały głupot i drużyna tego nie tolerowała. W trakcie off-season postanowiono się z nim rozstać.
Powrócił do Chin, zdobył tytuł MVP CBA i ponownie postanowił szukać swojej szansy w NBA.
Takową dostał od Houston Rockets i gra tam do dziś, a wcześniej nad angażem zawodnika zastanawiali się Pacers(zastępstwo za kontuzjowanego Paula Georga) oraz L.A Lakers. W Rakietach jest ważną opcją drugiego garnituru drużny. Zdobywa średnio 12.8 punktów w 18 minut. Zespół postanowił przedłużyć z nim kontrakt na sezon 2016/17. Można odnieść wrażenie, że zrozumiał jakie błędy popełnił i stara się teraz nadrobić stracone szanse i lata. Wydaje się, że odnalazł swoje miejsce w Teksasie i oby tak zostało. Wciąż potrafi błysnąć i zaskoczyć.
[ot-video][/ot-video]
Facet ma 27 lat, jest młody, wkracza w najlepszy wiek koszykarza. Jest przykładem zawodnika, który przez młodzieńczą głupotę zmarnował olbrzymi talent. Pierwszą opcją drużyny już nigdy nie będzie, ale solidnym wsparciem z ławki dla młodzieży i weteranów jak najbardziej.