Podczas każdego sezonu NBA spotykamy grupę zawodników, którzy wypadają z ligi. W poprzednim sezonie było aż 120 zawodników, którzy nie załapali się na obecne rozgrywki, oczywiście z róznych powodów. Są jednak tacy, którzy będąc tuż nad przepaścią ratują się w ostatniej chwili i takich sześciu zawodników dzisiaj wam przedstawię.
Malik Monk
Monk był zawsze uważany za duży talent. Już w czasach szkoły średniej był na 9. miejscu w ogólnokrajowym rankingu prospektów. Dlatego też do NBA trafił z wysokim, jedenastym numerem w drafcie. Ale jego rozwój w NBA już nie poszedł tak dobrze. Co prawda z roku na rok się poprawiał, ale nigdy nie wystrzelił na miarę swojego potencjału.
26 lutego 2020 został przez NBA zawieszony bezterminowo za stosowanie niedozwolonych substancji. Udał się na kurację i 8 czerwca kara została zniesiona. Nowy sezon jednak nie zaczął się dla niego obiecująco. W pierwszych 17 spotkaniach sezonu wystąpił tylko 4 razy, łącznie przez 39 minut. Wszystko zmieniło się 27 stycznia. Od tego momentu gra cały czas. Stał się kluczowym rezerwowym Hornets, w 5 z ostatnich 7 meczów zdobywał 20 lub więcej punktów, a w meczu z Sacramento zdobył punkty zapewniające zwycięstwo drużynie.
Dennis Smith Jr.
Kiedy pierwszy raz widziałem w grze Smitha, to widziałem kolejne wcielenie Russella Westbrooka. I tak było przez cały jego debiutancki sezon. Ale potem do Dallas trafił Luka Doncic i pozycja DSJ uległa znacznemu pogorszeniu. W trakcie sezonu został oddany do New York Knicks i dokończenie tych rozgrywek było w jego wykonaniu dość dobre.
Jednak już w rozgrywkach 2019/20 wystąpił zaledwie 34 razy, średnio po 15.8 minuty na mecz. A potem było tylko gorzej. W obecnym sezonie w barwach Knicks zagrał tylko trzy razy. Poprosił nawet władze klubu o wysłanie go do filialnej drużyny w G-League tylko po to, żeby złapać trochę minut na parkiecie.
I wtedy przyszło ocalenie. Został wymieniony do Detroit Pistons za Derricka Rose’a, a chwilę później Pistons potrzebowali podstawowego rozgrywającego. Stracili z powodu kontuzji dwie pierwsze jedynki – Kiliana Hayesa i Delona Wrighta i Smith wskoczył do pierwszej piątki. Zagrał w niej już 6 spotkań i zaczyna pracować coraz mocniej na swoje minuty i udowadniać, że jeszcze się nie skończył jako zawodnik.
DeMarcus Cousins
Kiedy DeMarcus Cousins podpisał niegwarantowany kontrakt przed sezonem z Houston Rockets, byłem bardzo zadowolony, bo Cousins jest jednym z moich ulubionych zawodników. Wiedziałem, że znajdzie sposób, żeby zostać w NBA i podąży śladami choćby Dwighta Howarda, który rok wcześniej też dostał niegwarantowaną umowę i został w lidze.
Cousins znalazł dla siebie minuty jako zmiennik Christiana Wooda, ale na początku miał problem ze skutecznością. Ostatecznie Rockets nie zachowali się tak źle. Co prawda zwolnili Boogiego, ale wcześniej zagwarantowali jego umowę. A Cousins w ostatnich 4 meczach udowodnił, że zaczyna łapać rytm. Te cztery spotkania w jego wykonaniu to 14.3 punktu, 9 zbiórek, 50% skuteczności z gry i ponad 40% trafionych trójek. Powinien bez problemu wkrótce znaleźć sobie nowy zespół.
Josh Jackson
Mam słabość do zawodników mających problemy pozaboiskowe. Dlatego też jednym z moich ulubionych graczy w historiii jest Dennis Rodman. Dlatego też często sprawdzałem co słychać u Josha Jacksona, który pierwsze problemy z prawem miał jeszcze w czasach gry w college’u. W 2019 był aresztowany w Miami, a Memphis Grizzlies też go zawieszali w prawach zawodnika.
A mówimy przecież o zawodniku, który został wybrany z czwartym numerem draftu zaledwie cztery lata temu. Jego umowa debiutancka nie została przedłużona i w trakcie ostatniej przerwy między sezonami został wolnym agentem. Pistons zaryzykowali, dali mu dwuletnią umowę, a on odpłaca im dobrą grą. Jest jednym z najlepszych rezerwowych w NBA. W ostatnich 15 meczach notuje średnio blisko 17 punktów na mecz i 6 zbiórek.
Nicolas Batum
Francuz w ostatnim sezonie zagrał w sumie 505 minut w barwach Charlotte Hornets. Zainkasował za to 25,5 miliona dolarów. Po sezonie Hornets zwolnili go i juz myślalem, że wkrótce zobaczymy go na europejskich parkietach. Ale wtedy podpisał krótki kontrakt z Los Angeles Clippers. W ich barwach gra we wszystkich meczach jako zawodnik pierwszej piątki i szybko odnalazł swój rytm. Trafia blisko 45% rzutów za trzy i blisko 50% z gry.
Willy Hernangomez
Willy zawsze miał dobre statystyki w przeliczeniu na 36 minut. Problem polegał na tym, że tych minut za dużo nigdy nie dostawał. Jako debiutant grał średnio po 18 minut na mecz. W drugim sezonie został wysłany do Charlotte Hornets gdzie przez ponad dwa lata nie przebił się do stałej rotacji.
Przed obecnym sezonem podpisał kontrakt niegwarantowany z New Orleans Pelicans i początki nie były obiecujące. Przez cały grudzień i styczeń rozegrał łącznie 12 minut. Ale wtedy kontuzji doznał Steven Adams. Hernangomez zaczął grać jako zmiennik Jaxsona Hayesa, ale szybko okazało się, że daje drużynie więcej niż drugoroczniak.
Luty zakończył ze średnimi na poziomie 8.4 punktu i 8 zbiórek na mecz, trafiając przy tym 52% rzutów. W tej chwili już jest zmiennikiem Adamsa, ale często gra nawet więcej minut od niego, jak nawet ostatniej nocy w spotkaniu z Utah Jazz.