Zbliżający się sezon NBA może być kolejnym wielkim sezonem Boston Celtics, którzy po pozyskaniu Ala Horforda chcą się bić o najwyższe cele. Tak przynajmniej twierdzi rozgrywający „Koniczynek”, Isaiah Thomas.
Poprzedni sezon koszykarze Brada Stevensa mogą zapisać do udanych. Wygrali 48 spotkań sezonu regularnego, będąc drużyną, która sprawiała największe problemy najlepszemu zespołowi w pierwszej fazie sezonu – Golden State Warriors. Później odpadli co prawda w pierwszej rundzie Play-Off, jednak pozostawili po sobie naprawdę dobre wrażenie.
W tegorocznym Drafcie, Generalny Menedżer Celtów – Danny Ainge miał w sumie osiem wyborów w drafcie – trzy w pierwszej rundzie oraz pięć w drugiej. Mowa była o tym, że Celtics będą starali się handlować swoimi pickami, mając na celu sprowadzenie Jimmego Butlera, Demarcusa Cousinsa, czy Kevina Love’a. Okazało się jednak, że zespoły tych zawodników chciały za dużo, przez co do tych wymian nie doszło.
Celtowie starali się ściągnąć do swojego zespołu także Kevina Duranta, co jednak także się nie udało – ten wybrał drużynę wicemistrzów NBA – Golden State Warriors. Mimo to liga doceniła najbardziej utytułowany klub w historii. Mecze „Koniczynek” będą pokazywane aż 22-krotnie w głównej amerykańskiej stacji, a do tego – po raz pierwszy wystąpią w Boże Narodzenie.
– Cała NBA jest podekscytowana. Boston w końcu powrócił do gry. 22 nasze spotkania będą transmitowane na głównej antenie, to coś znaczy – przyznał Thomas, który w nadchodzącym sezonie ma ponownie być liderem swojego zespołu. – Jesteśmy tym naprawdę podekscytowani. Jestem podekscytowany tym celem, który mamy postawiony. Ten cel wywoła uśmiech na wielu twarzach dookoła świata – kontynuował gracz w rozmowie z ESPN.
Trzeba przyznać, że „Celtowie” zanotowali spory awans jeśli chodzi o czas antenowy. W zeszłym sezonie tylko siedem spotkań tego zespołu było transmitowanych w głównej telewizji. Adam Silver uwierzył w projekt „Celtics 16/17”, o czym świadczy chociażby to, że Toronto Raptors, którzy w ubiegłym sezonie doszli do Finałów Konferencji Wschodniej będą pokazywani w głównej stacji ledwie sześciokrotnie.
– Do zespołu dołączył Al Horford, a mój człowiek – Gerald Green w końcu powrócił do Bostonu. Jestem tym naprawdę podekscytowany, mamy naprawdę bardzo mocną drużynę, która w sezonie sporo namiesza – kończył koszykarz, który w zeszłym sezonie notował średnio 22,2 punktu, 6,2 asysty oraz 2,4 zbiórki występując we wszystkich spotkaniach swojego zespołu.
W ostatnich dwóch sezonach Celtics docierali do pierwszej rundy fazy Play-Off w której ostatecznie musieli uznawać wyższość rywala. Wydaje się jednak, że zespół w końcu otrzymał niezbędne wzmocnienia, by móc zagrozić na wschodzie aktualnym mistrzom NBA – Cleveland Cavaliers.
Obserwuj @PJ_Jankowski
Obserwuj @PROBASKET