Turniej olimpijski we Francji ma słodko-gorzki posmak dla Joela Embiida. Niedoszły reprezentant kraju nad Sekwaną i Loarą – delikatnie rzecz ujmując – nie spotkał się z przyjaznym przyjęciem ze strony zwłaszcza lokalnych kibiców, czemu trudno się dziwić. Jego boiskowe początki podczas turnieju też nie rozpoczęły się najlepiej. Miał problemy z dostosowaniem się do stylu gry, a mecz z Sudanem Południowym przesiedział na ławce. Wprawdzie w półfinałowym starciu z Serbami zaprezentował się już dobrze, przynajmniej na parkiecie, widać też, że chyba wciąż niczego się nie nauczył.
O zawiłych stosunkach łączących Joela Embiida i reprezentację Francji w koszykówce pisaliśmy już niejednokrotnie. Przypominając temat w skrócie – środkowy Philadelphia 76ers w pewnym momencie deklarował chęć gry w trykocie Les Bleus, o czym pisał nawet w liście do prezydenta Emmanuela Macrona, by niemal na ostatniej prostej zmienić zdanie i zdecydować się na występy dla reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Nic dziwnego, że w oczach wielu obywateli kraju gospodarza igrzysk olimpijskich stał się niejako wrogiem publicznym numer jeden. Typowym czarnym charakterem jak z uniwersum Marvela.
Jak do tej pory, był wygwizdywany w niemal każdym meczu, w którym tylko pojawił się na parkiecie. Biorąc pod uwagę, że w sobotę Amerykanie zagrają w finale z Francją, reakcje zgromadzonej na trybunach widowni z pewnością jeszcze się nasilą. Sam zainteresowany zdaje sobie jednak z tego nic nie robić. Zasugerował nawet, że jego międzynarodowa przyszłość może nie być związana z żadnych z dwóch wspomnianych krajów, a z… Kamerunem, gdzie przyszedł na świat.
– To było dobre doświadczenie, ale również ciężka praca związana z kilkutygodniowym rozbratem z moją rodziną. Ale grupa chłopaków, którą tu mamy, zdecydowanie ułatwiła sprawę. Paryż to wspaniałe miasto, ale następne igrzyska będą odbywały się w LA. Może nie wybiorę się tam z reprezentacją USA, ale już z Kamerunem – stwierdził w jednym z wywiadów.
Choć podkoszowy Sixers przyszedł na świat w tym afrykańskim kraju, kolejna zmiana barw w jego przypadku wcale nie musi być prostą sprawą. Teraz, gdy wraz z Team USA wystąpił na seniorskim turnieju międzynarodowym, potrzebowałby do tego zgody zarówno USA Basketball, jak i FIBA. Można się spodziewać problemów zwłaszcza w tym pierwszym przypadku. Amerykanie, doskonale wiedząc na co stać Embiida w formie, mogliby nie chcieć spotkać się z nim w przeciwnej drużynie.
Dlaczego jednak wcześniej 30-latek nie zdecydował się na reprezentowanie Kamerunu? Powód był prosty – brak awansu tej reprezentacji na igrzyska olimpijskie. Jak sam mówił swego czasu: – Mając za sobą pół życia spędzone w USA, a drugie pół w moim kraju, Kamerunie, w teorii mogłem wybrać jedną z dwóch dróg. Od początku mówiłem, o czym wszyscy wiedzieli, że że gdyby Kamerun zakwalifikował się [do igrzysk], nie miałbym możliwości wyboru [gry dla kogokolwiek innego.]
O ile postawę Embiida można porównać do typowej chorągiewki, jest dorosłym człowiekiem i ma prawo podejmować własne decyzje. Inna sprawa, że jego potencjalne występy dla Lwów Nieposkromionych mogą wcale nie dojść do skutku z innego powodu niż odmowne decyzje USA Basketball czy FIBA. W 2028 roku środkowy będzie miał już 34 lata, a biorąc pod uwagę historię jego kontuzji, być może w ogóle nie będzie w stanie pojawić się w Los Angeles. Także na razie powinien skupić się raczej na dobrym występie w finałach, ale na razie w głowie mu raczej dalsze podsycanie wojenki z francuskimi kibicami.
Wszystko zaczęło się już po czwartkowym półfinale z Serbią, w którym Kameruńczyk z urodzenia spisał się z dobrej strony. Zaliczył na swoje konto 19 punktów (był drugim najlepszym strzelcem Team USA po Stephenie Currym), cztery zbiórki i dwie asysty. Zwłaszcza w czwartej kwarcie trafił kilka ważnych rzutów, pomagając swojej drużynie utrzymać się na powierzchni. Problem w tym, że zamiast skupić się na grze, już po zakończeniu spotkania zaczął… tańczyć i prowokować zgromadzoną na meczu publiczność, później wręcz pokazując co mogą mu zrobić. Niedługo potem do czynów dołączył również słowa.
– Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego wciąż otrzymuję tyle krytyki od publiczności. Jak chcą, mogą mnie wygwizdywać. Ja im odpowiem pięknym za nadobne i przekażę, że mogą mi „possać”. Będzie niezła zabawa – rzucił w rozmowie z Brianem Windhorstem z ESPN.
Abstrahując już od mocno wątpliwej jakości poczucia humoru podkoszowego 76ers, ewidentnie widać, że nie skupia się na tym, na czym powinien. To, że jeden mecz mu wyszedł, jeszcze nie znaczy, że może osiąść na laurach. Powinien się skupić na jak najlepszym występie w finale z Francuzami, zamiast szukać dziury w całym, a potem się dziwić, że jest najbardziej nielubianym graczem w lidze.
W sobotę 10 sierpnia ruszyła nowa, świetna wyprzedaż, gdzie znaleźliśmy 345 modeli butów Nike i butów marki Jordan w różnych rozmiarach – także tych najpopularniejszych oraz inne promocje Nike na odzież, również z wysokim rabatem. Zniżka może wynieść nawet 75%. Sprawdźcie koniecznie nasz specjalny poradnik jak skorzystać z tej promocji.