Udało im się w meczu towarzyskim, ale czy będą w stanie powtórzyć to na Igrzyskach Olimpijskich? Australia jedzie do Tokio bardzo mocnym składem i jest postrzegana w kategorii jednego z faworytów turnieju. Joe Ingles jest głodny wielkich zwycięstw.
Popularni “Boomers” wygrali ze Stanami Zjednoczonymi 91:83 w meczu towarzyskim. Amerykanie odkuli się poprzedniej nocy ogrywając Argentynę, lecz Australijczycy są przekonani o tym, że na wielkim turnieju mogą – naszpikowaną gwiazdami NBA – ekipę USA pokonać. – Nie chcę okazywać im braku szacunku, bo mają skład złożony z wielkich nazwisk. Poza tym zawsze dobrze widzieć Popa – mówi Joe Ingles. – Od początku jednak oczekiwaliśmy, że ich pokonamy. To nam się udało – dodał.
Australię prowadził Patty Mills z dorobkiem 22 punktów, Ingles dołożył kolejnych 17. Zespół już od kilku lat buduje fundament pod wielki międzynarodowy sukces. Cały czas czekają na moment swojej chwały i mają nadzieję, że ten nadejdzie już w sierpniu, gdy poznamy rozstrzygnięcia turnieju Igrzysk Olimpijskich. Australia jest gotowa do walki o medale nawet pomimo braku w składzie jednej z największych gwiazdy tamtejszego basketu, czyli Bena Simmonsa.
Gdy Amerykanie grali z Argentyną, Australia mierzyła się z Nigeria i rozniosła przeciwnika z Czarnego Lądu 108:69 w kolejnym meczu kontrolnym przed wyjazdem do Tokio. Co ciekawe – Mills i Ingles nawet nie zagrali, a Aron Baynes leczy uraz kolana. Najlepszym graczem na parkiecie był Chris Goulding, który trafił wszystkie siedem rzutów za trzy punkty i skończył z dorobkiem 21 oczek. 17 punktów zanotował Duop Reath z belgradzkiej Crveny Zvezdy.
W swojej grupie są zdecydowanym faworytem do miejsca nr 1. Zmierzą się z Nigerią, Włochami oraz Niemcami. Pierwszy mecz zagrają 25 lipca ze wspomnianą Nigerią, którą czeka sporo pracy, by odpowiedzieć na dominację Australii z ostatniego spotkania.