Minęła 21 rocznica wielkiego meczu Michaela Jordana w finale NBA. 11 czerwca 1997 roku przy stanie 2-2 z Utah Jazz Byki grały w Salt Lake City. Jordan grał, mimo objawów grypy. Był bardzo osłabiony, ale zdobył 38 punktów i poprowadził Bulls do zwycięstwa. Zdjęcie, na którym Scottie Pippen pomaga Michaelowi dojść do ławki rezerwowych podczas time outu w końcówce jest jednym z najbardziej symbolicznych z tamtych czasów.
Piąty mecz finału NBA z 1997 roku nazywany jest „flu game„. W skrócie mówi się o grypie, ale mogło to być też zatrucie pokarmowe lub nagły wirus. Jordan grał z gorączką. Był odwodniony i bardzo osłabiony.
Jazz wykorzystali ten fakt w pierwszej kwarcie. Jordan wyglądał na zagubionego. Nie przypominał siebie. Gospodarze objęli prowadzenie 29:16 i nic nie wskazywało na to, aby mieli to spotkanie przegrać. W drugiej odsłonie Jordan zdobył jednak 17 punktów. Byki wygrały 33:24 i do przerwy tracili do Jazz tylko cztery punkty.
Kluczowa okazała się czwarta kwarta, którą Bulls wygrali 23:16. Na 45 sekund przed końcem spotkania Jazz prowadzili 85:84. Jordan stanął na linii rzutów wolnych. Pierwszy rzut trafił, ale drugiego już nie. Był remis 85:85. W zamieszaniu na zbiórce piłka trafiła w ręce lidera Byków. Ten nie rzucał od razu, tylko wycofał się na obwód. Później odegrał do Scottie Pippena, który mógł zagrać z Jeffem Hornackiem 1 na 1. Zobaczył jednak, że obrońca Jordana odsunął się od niego, aby pomóc Hornackowi. Wtedy Pippen podał do Jordana, który trafił za trzy punkty. Bulls objęli prowadzenie 88:85. Na zegarze pozostało 25 sekund.
Byki wygrały 90:88. Michael Jordan spędził na parkiecie aż 44 minuty. Trafił 13 z 27 rzutów z gry. Miał też siedem zbiórek i pięć asyst. Zdobył 38 punktów, a Bulls wygrali piąty mecz finału NBA w 1997 roku i objęli prowadzenie 3-2.
– Prawdopodobnie to była najtrudniejsza rzecz jaką zrobiłem w życiu. Nie mogłem oddychać. Nie miałem w sobie żadnej energii. Byłem bardzo odwodniony. Prawie zemdlałem, żeby wygrać mecz ten mecz – przyznał później Jordan.
– To był heroiczny wysiłek. Jedno z wielu jego z wielkich dokonań, które sprawiły, że dziś jest legendą – powiedział trener Phil Jackson.
Z uwagi na okoliczności „flu game” uznawany jest za jeden z największych meczów Michaela Jordana w karierze. Wiele osób nie wierzyło jak można było w połowie czerwca w Salt Lake City zarazić się grypą. 15 lat później Tim Grover (ówczesny trener osobisty Jordana) powiedział, że było to zatrucie pokarmowe.
– Wieczorem zamówiliśmy pizzę. Pięciu facetów przyszło ją dostarczyć. Powiedziałem wszystkim, że mam złe przeczucia. Michael był jedyną osobą, która zjadła tę pizzę. O 2 w nocy dostałem telefon. Poszedłem zobaczyć co się dzieje, a on leżał na łóżku i zwijał się z bólu. Natychmiast zadzwoniliśmy po lekarza drużyny i powiedziałem mu, że to na pewno zatrucie pokarmowe, a nie grypa – opowiadał pięć lat temu Grover.
Dziś kibice i komentatorzy są zgodni. Bez względu na to, co było przyczyną osłabienia Michaela Jordana tamtego wieczoru, to czego dokonał, waga oraz dramaturgia spotkania, zapisały się na kartach historii. To było jedno z tych spotkań, które pamiętać się będzie do końca życia.
Statystyki z tego spotkania znajdują się na końcu artykułu.
Ostatnio gościem Rachel Nichols był Scottie Pippen, który wspominał to spotkanie.
– Rano przy śniadaniu otrzymaliśmy informację, że Michael jest chory i może w tym meczu nie zagrać. To znaczy niektórzy tak myśleli, ale ja wiedziałem, że będzie grał. Szanse były 50 na 50. Jechał z nami w autokarze, na boisku przygotowywał się tak samo jak do każdego spotkania. Można było jednak zauważyć, że był osłabiony, powolny. Staram się wziąć na siebie ciężar gry na początku spotkania. Potrzebowaliśmy Michaela w końcówce. Czułem, że muszę zdobyć więcej punktów, być agresywniejszy w ataku. W końcu złapał swój rytm. To było jedno z tych spotkań, które się nie zapomina, których chcesz być częścią – opowiadał Pippen.
– Michael nie mówił wtedy wiele. Widać było jednak po nim, że jest w swoim świecie. Mimo osłabienia rozkręcał się. Na ławce podczas przerw widać było, że próbuje się pozbierać. Miałem jednak wrażenie, że nie do końca wie gdzie jest i co robi – dodał skrzydłowy Bulls.
– Po meczu Jordan był wyczerpany. Od razu poddano go leczeniu. Otrzymał mnóstwo płynów. Finał się nie skończył. Czekał nas jeszcze mecz numer 6 – przypomniał Pippen.
Szósty mecz odbył się 13 czerwca. Bulls wygrali 90:86, a Jordan rzucił 39 punktów.
W latach 90-tych zespół z Chicago wygrał sześć mistrzostw NBA: 1991-93 oraz 1996-98.
On the 21st anniversary of the Flu Game, @ScottiePippen gives us all the behind-the-scenes details. When I asked him about that iconic pic of him carrying MJ off the floor, he said: "It was easy, he carried me for like 11 seasons…" ? pic.twitter.com/b7aaxF4FxG
— Rachel Nichols (@Rachel__Nichols) June 11, 2018