28 marca to szczególny dzień w kalendarzu NBA. Jeszcze dziś rano przypominaliśmy wyjątkowy występ Michaela Jordana, który po swoim powrocie z baseballowej emerytury zdobył 55 punktów w Madison Square Garden. Dokładnie osiem lat później, kiedy kariera MJ’a dobiegała już końca, podobnym wyczynem popisał się Kobe Bryant i to w ostatnim bezpośrednim starciu obu legend.
To nie był po prostu zwykły mecz sezonu zasadniczego pomiędzy Los Angeles Lakers i Washington Wizards. Wszyscy wiedzieli, że to ostatnie spotkanie dwóch wybitnych koszykarzy – legendy, Michaela Jordana z jego następcą. To, że Kobe Bryant będzie chciał pokazać MJ’owi, iż zasługuje na to miano, było oczywiste.
Wieczór ten należał jednak do Kobego. Od początku rywalizacji 24-letni wówczas Bryant, który pomimo młodego wieku miał na swoim koncie już trzy tytuły mistrzowskie, błyszczał w ofensywie i zdobywał punkt za punktem. Na przełomie pierwszej i drugiej odsłony trafił nawet swoich dziewięć kolejnych rzutów z rzędu i do przerwy miał na swoim koncie aż 42 “oczka”.
Dorobek ten pozwolił Bryantowi ustanowić nowy rekord liczby zdobytych punktów w pierwszej połowie przez zawodnika Lakers. Wcześniej najlepszy wynik w tej kategorii należał do Elgina Baylora, który w 15 listopada 1960 roku do przerwy zaaplikował New York Knicks 37 “oczek”, kończąc ostatecznie mecz z dorobkiem 71 punktów i 25 zbiórek.
W przerwie między pierwszą, a drugą kwartą wyemitowano film z najlepszymi zagraniami Michaela Jordana. MJ podziękował kibicom, którzy zgotowali mu owację na stojąco. To była końcówka sezonu 2002/2003 i było wiadome, że Jordan zakończy karierę (po raz trzeci, ale tym razem już ostatni). Kolejną owację na stojąco Jordan otrzymał, kiedy opuszczał parkiet (2:34 przed końcem spotkania).
Schodząc do szatni Michael Jordan miał na swoim koncie 17 punktów, ale jego Wizards musieli przygotować się na odrabianie strat (59:48). Po powrocie na parkiet gra nie układała się jednak po ich myśli. Świetne prezentował się wówczas Shaquille O’Neal, swoje dorzucili też Derek Fischer czy Mark Madsen, a kilka chwil później trójka Bryanta podwyższyła prowadzenie Lakers do 21 “oczek” (76:55).
W jednej z sytuacji podczas tego meczu Jordan złapał Bryanta na faul w ataku. Obecny na trybunach aktor John Cusack mówił po latach (nagranie z października 2020 – video poniżej), że MJ spojrzał wtedy na Kobego i powiedział „no cóż, wszyscy w całej hali wiedzieli, że nie będziesz podawać„.
Losy spotkania były już wówczas w dużej mierze rozstrzygnięte. Kobe dorzucił kilka trafień, a następnie pojawiła się w grze dopiero na sześć minut przed końcową syreną. Nie udało mu się już jednak odnaleźć drogi do kosza, choć zwiększył nieco swój dorobek pięcioma celnymi rzutami wolnymi. Black Mamba opuścił następnie parkiet przy 9,3 sekundy na zegarze, dzięki czemu mógł otrzymać od kibiców specjalną owację na stojąco.
Jeziorowcy pokonali ostatecznie Wizards 108:94, a Kobe Bryant zakończył ten mecz z dorobkiem 55 punktów, pięciu zbiórek, trzech asyst i trzech przechwytów (15/29 z gry, 9/13 za trzy, 16/18 z linii). – Normalnie trzymałbym się założeń w ataku, ale dziś rano trener Phil Jackson powiedział, że w tym spotkaniu mam zielone światło w ofensywie – mówił po meczu Bryant.
— To był niesamowity pokaz. Doszło do momentu, w którym pojawił się czynnik ciekawości: Czy uda mu się trafić 80? Jestem pewien, że przeszło mu to przez głowę — mówił po meczu równie legendarny szkoleniowiec Phil Jackson.
Michael Jordan odpowiedział 23 punktami, czterema asystami i jednym przechwytem (10/20 z gry). Po starciu z Bryantem legenda Chicago Bulls rozegrała jeszcze 10 spotkań sezonu zasadniczego, po czym oficjalnie — tym razem na stałe — odwiesiła buty na kołek.
Co ciekawe, sam MJ był pytany przez dziennikarzy o to, czy Kobe rzeczywiście jest jego następcą? Jordan mówił o nim z uznaniem i nie odbierał zasług czy talentu, ale przyznał wtedy, że jest co najmniej kilku zawodników, którzy rywalizują ze sobą o to miano.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!