Okahoma City Thunder nie wykorzystali ogromnej szansy, jaką stworzyli sobie świetną grą w obronie. Indiana Pacers popełnili w pierwszym meczu Finałów aż 24 straty (przy tylko sześciu stratach Thunder). Co z tych strat wyniknęło? Statystyka pokazuje, że niewiele.



Indiana Pacers popełnili w pierwszym meczu Finałów 24 straty – niespotykanie dużo na tym etapie rozgrywek. Nie był to co prawda historyczny rekord w meczu NBA. Pierwsze 25 miejsc tej klasyfikacji okupują w całości drużyny z lat 60′, 70′ i 80′, kiedy to tempo gry bywało zbliżone do dzisiejszego, ale umiejętności już nie. San Francisco Warriors w 1971 roku stracili piłkę aż 45 razy (w meczu bez dogrywki!), więc dzisiejsi Pacers nie byli nawet blisko rekordu. Ci sami Warriors w 1975 stracili 36 piłek w starciu z Washington Bullets, dzierżąc tym samym także rekord strat w historii samych tylko Finałów NBA.

19 strat w pierwszej połowie to już jednak absolutny rekord Indiana Pacers – przynajmniej od 1997 roku, kiedy zaczęto oficjalnie rejestrować statystyki z podziałem na kwarty.

Na co przełożyły się te wszystkie straty Indiany? Oklahoma City Thunder oddali aż 98 rzutów z gry, przy „tylko” 82 rzutach Pacers. OKC jednak kompletnie nie radzili sobie z przekuwaniem dodatkowych posiadań na punkty. W bezpośrednich posiadaniach po 24 stratach Pacers, Thunder zdobyli łącznie… Tylko 11 punktów. Zawstydzająco mało. Gdyby byli w stanie trafiać rzuty po stratach rywali ze swoją zwyczajną skutecznością, już po pierwszej połowie mieliby kilkanaście punktów więcej na koncie. Takiej straty Pacers pewnie nie zdążyliby odrobić.

Nie ma tak naprawdę znaczenia to w jaki sposób przegrywasz. To oczywiste, że to fatalne uczucie; rzut w ostatniej sekundzie, cała ta energia w hali i w ogóle. Koniec końców po prostu przegraliśmy. Przegraliśmy pierwszy mecz serii. Przegrywaliśmy już pierwsze mecze serii i za każdym razem wychodziliśmy z nich jako lepsza drużyna. To jest nasz cel. […] To nie jest żadna fizyka kwantowa. Przegraliśmy mecz. Musimy być lepsi – mówił po meczu Shai Gilgeous-Alexander, odmawiając szczegółowej analizy spotkania.

Ta szokująca statystyka liczby zdobytych punktów Thunder po stratach rywali sprawia, że porażka może być jeszcze bardziej bolesna. Mecz był bowiem jak najbardziej na wyciągnięcie ręki. OKC utrzymywali prowadzenie przez 99% czasu, a gdyby zagrali dokładniej, prowadzenie to byłoby znacznie wyższe. Pomimo błędów i słabszej defensywy, to jednak Pacers okazali się w swoich rzutach „solidniejsi”.

Trzeba uchylić przed nimi kapelusza. Egzekwowali swoje zagrywki. Robili to zresztą przez całe playoffy. To część ich boiskowej tożsamości. Mają masę wiary w siebie. Nigdy nie myślą, że są już poza grą, więc grają ze świetnym skupieniem, nawet postawieni pod ścianą. Dziś to udowodnili – wyrażał uznanie dla rywali trener Thunder, Mark Daigneault.

Co mogą zmienić Thunder przed kolejnym meczem? Być może przesunięcie na ławkę Isaiah Hartensteina nie było koniec końców najlepszym pomysłem. Center OKC rozegrał tylko 17 minut, a Pacers zdominowali Oklahomę na deskach, wygrywając zbiórki 56:39. Thunder muszą też znaleźć sposób na to, by zaangażować więcej graczy w oddawanie rzutów. Shai Gilgeous-Alexander zagrał świetnie, dostarczając 38 punktów z 30 rzutów. Sęk w tym, że poza nim i Jalenem Williamsem (słabe 31% z gry), mało kto rzucał:

Nigdy nie chcesz „żyć i umierać” swoim najlepszym graczem, kiedy to przeciwnicy trafiają game winnera i zgarniają zwycięstwo. To, co chcesz robić, to kontrolować przebieg gry aż do końca, żeby nie wypuścić meczu w taki sposób – tłumaczył najstarszy gracz w barwach Oklahomy, Alex Caruso.

O tym, czy Oklahoma City Thunder dokonają poprawek i czy uda im się zagrać z większą dokładnością, przekonamy się w nocy z niedzieli na poniedziałek o godzinie 2:00 naszego czasu. Jeśli OKC wypuszczą drugi mecz na własnym parkiecie, to znajdą się w mocno kryzysowej sytuacji.

Playoffy pchają cię do granic twoich możliwości i stawiają cię pod ścianą, czy to w poszczególnych meczach, czy w całych seriach. Jeśli zaszedłeś tak daleko, to musiałeś się na to uodpornić. To daje bardzo cenne doświadczenie, na którym można coś zbudować. Naszym największym doświadczeniem jest wiedza, że każdy kolejny mecz to nowa historia. Najważniejszym meczem serii zawsze jest ten kolejny, niezależnie od wyniku. Bardzo chcielibyśmy, żeby ten pierwszy mecz był naszą wygraną, ale to był początek serii, a nie jej koniec – podsumowuje trener Mark Daigneault.


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    2 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments