Policja z Los Angeles poinformowała, że przynajmniej 76 osób zostało aresztowanych w wyniku zamieszek jakie powstały w śródmieściu po wygraniu przez Lakers mistrzostwa NBA. To kolejne w tym roku starcie pomiędzy mundurowymi i tłumem ludzi. Według komunikatu wykroczenia obejmują wandalizm, nielegalne gromadzenie się i niewykonywanie poleceń.
Według doniesień, grupka dwóch tysięcy kibiców zebrała się pod Staples Center, aby świętować zdobycie 17 tytułu mistrzowskiego przez ich ukochany zespół. Ludzie śpiewali „Kobe, Kobe” w hołdzie dla tragicznie zmarłej legendy klubu. Jednak sceny te szybko przerodziły się w kolejne zamieszki pomiędzy policją i zgromadzonym tłumem. Wielu ludzi było bez masek, pomimo pandemii koronawirusa.
Chwilę później w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się filmiki na temat zamieszek, pokazywano, jak policjanci otaczają tłum, a do tych bardziej niepokornych strzelają gumowymi pociskami. W drugą stronę kibice rzucali butelkami i kamieniami. Tłum przejął nawet autobus komunikacji miejskiej.
Nie wydaje się by były to protesty przeciwko brutalności policji. Byli to po prostu kibice, pewnie w znacznej części pijani, którzy chcieli w większym gronie świętować zdobycie mistrzostwa w tak trudnym okresie. Fani oczywiście powinni byli to robić w sposób bardziej cywilizowany. Tak, aby nie wzbudzać większych podejrzeń ze stron mundurowych. Jednak wiemy, że czasem trudno powstrzymać emocje. Na miejsce przyjechało naprawę sporo policyjnych samochodów:
Wydaje się, że nie powinno być z tego większych reperkusji, w końcu nikt nie zginął. Chociaż sytuacja w Stanach Zjednoczonych jest cały czas bardzo napięta i nawet najmniejsza iskra może ponownie wzniecić pożar. Z doniesień wynika, że ośmiu policjantów poniosło obrażenia. Z kolei dwóch ludzi z tłumy trafiło do szpitala w wyniku obrażeń poniesionych od naboi. Warto przypomnieć, że w USA zaleca się nie gromadzenie się w większych grupach.