Trafienie Camerona Ayersa dało PGE Turowowi Zgorzelec zwycięstwo 106:104 nad mistrzem Polski – Stelmetem Eneą BC Zielona Góra. W innym sobotnim meczu Energa Basket Ligi Legia Warszawa wygrała z Miastem Szkła Krosno 101:84.
Legia Warszawa – Miasto Szkła Krosno 101:84
Od początku spotkanie było bardzo wyrównane, chociaż to Miasto Szkła było stroną przeważającą. Jak zwykle jednak aktywny był Anthony Beane, a Legia potrafiła zdobywać małą przewagę. Jednak dzięki trafieniom Marcina Sroki i Davisa Lejasmeiersa to krośnianie wygrywali po 10 minutach 31:28. Na początku drugiej kwarty zespół trenera Kamila Piechuckiego zanotował serię 7:0 i dzięki temu był w bardzo dobrej sytuacji. To jednak nie przestraszyło Legii, która szybko doprowadziła do remisu, a później wychodziła na prowadzenie. Końcówka pierwszej połowy znowu należała do gości – zakończyła się wynikiem 50:52.
W trzeciej kwarcie zespół z Krosna starał się kontrolować wydarzenia i utrzymywać niską przewagę. Drużyna trenera Tane Spaseva ponownie odpowiadała – na prowadzenie wyprowadzali ją Collins i Beane. Po 30 minutach głównie dzięki Amerykanom wygrywała 72:67. Ich kolejne akcje w czwartej kwarcie pozwoliły ekipie z Warszawy zdobyć nawet 14 punktów przewagi. Od tego momentu krośnianie nie potrafili już się zbliżyć, a gospodarze byli pewni korzystnego wyniku. Ostatecznie zwyciężyli 101:84.
Anthony Beane zdobył dla gospodarzy 31 punktów, 6 zbiórek i 3 asysty. Jakov Mustapić zanotował 20 punktów i 7 zbiórek dla gości.
PGE Turów Zgorzelec – Stelmet Enea BC Zielona Góra 106:104
Mistrzowie właściwie od początku starali się pokazać moc ofensywną – po akcji Filipa Matczaka prowadzili 15:8. Straty odrabiali Rod Camphor i Robert Skibniewski, ale to było za mało na rozpędzonych zielonogórzan. Po 10 minutach było 32:22. W drugiej kwarcie Stelmet Enea dość szybko odskoczył na 15 punktów, bo nadal grał świetnie w ataku. W końcówce tej części meczu Camphor zanotował jednak 10 punktów z rzędu, dzięki czemu PGE Turów przegrywał tylko 44:55.
Dwie trójki zgorzelczan na początku trzeciej kwarty zbliżyły zgorzelczan na zaledwie pięć punktów. To nie był jednak koniec, bo po późniejszym rzucie z dystansu Camphora mieliśmy remis! Dzięki wolnemu Jamesa Florence’a gości prowadzili po 30 minutach 77:76. W czwartej kwarcie zespół trenera Michaela Claxtona na prowadzenie wyprowadzał Cameron Ayers. Spotkanie było bardzo zacięte, a Stelmet Enea potrafił zdobywać małą przewagę. Ważne rzuty trafiał jednak Stefan Balmazović i w końcówce to PGE Turów był na prowadzeniu. Wszystko sprowadziło się do ostatniej akcji – w niej nie pomylił się Ayers i to PGE Turów cieszył się ze zwycięstwa.
Cameron Ayers zakończył ten mecz z 29 punktami, 3 zbiórkami i 4 asystami. Vladimir Dragicević zdobył 18 punktów i 6 zbiórek dla gości.
źródło: plk.pl