Szkoleniowiec Houston Rockets nie mógł być zadowolony z postawy swojego zespołu w trzecim meczu serii z Golden State Warriors. Ekipie z Teksasu nie udało się nawiązać do dominacji z meczu nr 2 i w konsekwencji przegrali różnicą aż 41 punktów.
Stephen Curry i spółka po prostu rozmontowali Houston Rockets. W drugiej połowie przewaga gospodarzy rosła w drastycznym tempie. Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 126:85. Mike D’Antoni nie ukrywał swojej złości na koszykarzy. Rox nie przypominali zespołu z poprzedniego meczu serii. Brakowało szybkości, podań i elementu zaskoczenia. Obrona Golden State Warriors miała ułatwione zadanie.
– Zagraliśmy bardzo miękko. Nie możesz tego robić przeciwko takiemu przeciwnikowi – stwierdził D’Antoni na pomeczowej konferencji prasowej. Nie tylko miękko, ale także beztrosko. W całym meczu Rox popełnili 19 strat i niektóre wynikały po prostu z braku koncentracji. Siłą rzeczy postawili się w naprawdę trudnej sytuacji. Kolejny mecz serii także odbędzie się w Oakland i okaże się, czy Rockets mają coś w zanadrzu.
Słowom swojego trenera wtórował James Harden, który zanotował na swoje konto zaledwie 20 punktów. – Trener ma rację, nie zagraliśmy tak agresywnie, jak powinniśmy. Zaczęliśmy mecz bardzo solidnie, ale potem pozwoliliśmy rywalowi nabrać więcej pewności siebie. Oni po prostu nas dzisiaj w ogóle nie poczuli – dodał Harden. James nie otrzymał też wiele pomocy, zabrakło wsparcia Chrisa Paula, Trevora Arizy, P.J.-a Tuckera i Erica Gordona.
Każdy z tych graczy był kluczową postacią w ostatniej wygranej Rockets. D’Antoni musi zadbać o to, by jego zawodnicy na parkiet w Oakland wrócili zmotywowani i gotowi do pracy.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET