W czasie letniej przerwy w zespole Charlotte Hornets doszło do sporych zmian kadrowych. Odeszło kilku kluczowych graczy. Steve Clifford twierdzi, ze ruchy transferowe nieco osłabiły możliwości zespołu, szczególnie jeśli chodzi o atak.
Z zespołem w wakacje pożegnali się Jeremy Lin (11,7 pkt oraz 3,0 asysty w każdym meczu w sezonie 2015/2016), który przeszedł do Brooklyn Nets, Al Jefferson (17,9 pkt, 8,9 zb. w przeciągu trzech ostatnich sezonów) – Indiana Pacers, a także Courtney Lee (8,9 pkt, 39% w rzutach z dystansu) – New York Knicks.
Oprócz tych zawodników siłą zespołu byli w zeszłym sezonie Kemba Walker oraz Nicolas Batum, którzy pozostali w Charlotte. Skuteczna gra w ataku całego zespołu dała im dziewiąte miejsce w lidze pod względem ofensywnym.
– Może i nie mamy zbyt wielu ważnych punktów w składzie, bo straciliśmy naszą ofensywną siłę, jednak można to wszystko odpowiednio skorygować. – stwierdził, trener Clifford.
Swój 22. pick w tegorocznym drafcie (Malachi Richardson) Charlotte Hornets oddali do Sacramento Kings, w zamian za weterana, Marco Bilinelliego. Clifford wymianę tłumaczył tym, że Włoch może dać więcej zespołowi niż 22. pick w drafcie (oraz każdy kolejny).
Ciche nadzieje pokładane są także w Roy’u Hibbertcie.
– Najważniejsze to to, żeby pomóc Hibbertowi powrócić do dawnej dyspozycji. Jest dobrym obrońcą, ale również potrafi skutecznie grać w ataku. Jeśli będzie grał tak jak w Indiana Pacers może nam bardzo pomóc. – spekuluje Clifford.