Szanse Washington Wizards na awans do play-offów są iluzoryczne. Zespół nie podołał zadaniu i w ostatnich meczach nie przejawiał nawet zaangażowania, które wskazywałoby na chęć rywalizacji. Bradley Beal zauważył, że jest coś nie tak z podejściem jego kolegów.
Atmosfera w szatni Washington Wizards musi być bardzo zniechęcająca. Ostatnie porażki zabiły szansę drużyny na awans do play-offów, a przecież zapowiadano dla nich walkę o przewagę parkietu. Brutalna rzeczywistość zweryfikowała ambicje podopiecznych Randy’ego Wittmana. Bradley Beal jako jedyny zdecydował się otworzyć usta.
– Nie walczymy z odpowiednim zaangażowaniem. Czuję jakbyśmy się po prostu poddali – mówił po porażce z Sacramento Kings Bradley Beal. – Brakuje nam głodu zwyciężania. Chyba wydaje nam się, że już jesteśmy w play-offach. Albo chodzi o to, albo jak najszybciej chcemy rozpocząć off-season. Jeśli ktoś nie chce grać, niech lepiej usiądzie na ławce – dodał.
Nie wszystkim spodobało się to, w jakim tonie Beal wyraził się na temat swoich kolegów. Pojawiły się głosy, że to niesprawiedliwe z jego strony biorąc pod uwagę ilość opuszczonych meczów. Brad nie chce obwiniać trenera, jego filozofii, schematów i rotacji. Wskazuje palcem na kolegów. – Za dużo szczekamy. Tylko mówimy co powinniśmy robić, krzyczymy na siebie. Możemy nawet obwiniać trenera, ale to my wychodzimy na parkiet – kontynuuje.
– Robimy głupie rzeczy na parkiecie nie wiedząc gdzie jest nasz obrońca, nie mając człowieka w kontrataku i kompletnie zapominając o tym, kim jest nasz przeciwnik. Mamy przerwy w myśleniu, co wpływa na naszą grę. Wszyscy tu są dorośli, albo chcesz grać, albo nie – dodał. Na taki nastrój Beala mogła wskazywać potyczka słowna z Nene Hilario podczas jednego z ostatnich meczów.
Największy problem Wizards mają z koncentracją po bronionej stronie parkietu. Brak komunikacji, problemy z przekazaniem i spowolniona rotacja do graczy na otwartych pozycjach. Kłopoty widać jak na dłoni. Siłą rzeczy przekładają się na efektywność zespołu po drugiej stronie parkietu. Trenerzy doskonale wiedzą, że motywacja do gry wychodzi przede wszystkim z dobrej defensywy.
Nie pomaga również fakt, że współpraca między Wallem i Bealem została mocno ograniczona. To m.in. efekt problemów ze zdrowiem Bradleya. Panowie nie potrafili się zsynchronizować, przynajmniej nie do stopnia, w którym mogli skutecznie wykorzystywać swoją obecność na parkiecie. Sytuacja jest trudna. Niewykluczone, że wkrótce usłyszymy o wewnętrznym spotkaniu Wiz, którego celem było wyczyszczenie atmosfery.
Do rozegrania zostało jeszcze kilka spotkań. Jeśli Wizards nie czują już chęci do walki o play-offy, to przynajmniej powinni znaleźć motywację, która pozwoli zakończyć im rozgrywki w dobrym stylu.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET