Jeszcze do niedawna toczyła się dyskusja na temat tego, czy Washington Wizards są lepszą drużyną podczas nieobecności Johna Walla. Teraz już jednak odpowiedź na tak postawione pytanie wydaje się oczywista. Czarodzieje przegrali osiem z ostatnich 12 meczów, wliczając w to ostatnią wpadkę przeciwko New York Knicks.
Swoją, dość mocną, opinię na temat ostatnich występów ekipy ze stolicy USA wyraził jej zawodnik – Bradley Beal: – Zachowujemy się tak, jakby nam nie zależało. Na ostatni mecz wyszliśmy z nastawieniem, że zwycięstwo przyjdzie samo. Myśleliśmy, że fakt, że nasi przeciwnicy o nic nie grają, zagwarantuje nam łatwą przeprawę. Zostaliśmy mocno sprowadzeni na ziemię – stwierdził.
– Mam już dość głupich wytłumaczeń. Musimy wziąć się w garść – jako zespół i każdy z osobna. Jeśli tego nie zrobimy, szybko wylecimy z playoffs. Nasza aktualna gra jest nie do zaakceptowania – dodał. Wydaje się jednak, że Wizards są zwyczajnie przeciążeni. Szczególnie Beal, który podczas nieobecności Walla musi brać spory ciężar akcji na swoje barki. Na szczęście dla niego, Wall ma wkrótce wrócić do rotacji.
Frustracja Beala jest całkowicie wytłumaczalna, Wizards nie wyglądają zbyt dobrze. Jednak powrót Walla powinien odciążyć pozostałą część drużyny po obu stronach parkietu. Oczywistą sprawą jest, że Wizards woleliby grać lepiej, tym bardziej, że playoffs już za rogiem. Na ten moment Wizards pozostaje jedynie czekać na powrót swojego rozgrywającego i mieć nadzieję, że ten odmieni ich grę.
[social title=”Obserwuj autora” subtitle=”” link=”https://twitter.com/DominikKoldziej” icon=”fa-twitter”]
[social title=”Obserwuj PROBASKET” subtitle=”” link=”https://twitter.com/probasketpl” icon=”fa-twitter”]