Po świetnym sezonie regularnym, za kilka dni Boston Celtics przystąpią do pierwszej rundy fazy rozgrywek posezonowych. Na swojego rywala muszą poczekać, ale bez względu na to, z kim się zmierzą, według generalnego menadżera ekipy – Danny’eg Ainge’a, nie rozpoczną tej fazy jako faworyt wschodniej konferencji.
– Wierzę, że możemy dokonać wielkich rzeczy, ale nie przystępujemy do tegorocznych play-offów jako faworyt – stwierdził kilka dni temu GM Boston Celtics – Danny Ainge. Komentarze wywołały małe poruszenie wokół drużyny. Rzekomo kilku zawodników potraktowało te słowa bardzo personalnie i w trakcie zbliżającej się walki, chcą udowodnić menadżerowi, że się myli.
Porażka z Atlantą Hawks była dla Celtów bardzo kosztowna. Na wyciągnięcie ręki mieli trzecie miejsce w konferencji. Na dwa dni przed końcem rozgrywek zasadniczych, zajmują 4. miejsce i mają taki sam bilans co Miami Heat. Rywalizacja nadal trwa. W opinii wielu, ekipie z Bean-City brakuje tylko jednego gracza kalibru All-Star, aby stanowić poważne zagrożenie dla czołówki nie tylko konferencji, ale całej NBA.
– Zawsze powtarzałem, że najważniejsze jest to, co myślą gracze – kontynuuje Ainge. – Mam nadzieję, że oni mają inne zdanie na temat swoich szans – dodał. Evan Turner pospieszył z odpowiedzią. – Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie rywalizować z każdym. To proste. Pokonywaliśmy już kandydatów do mistrzostwa – stwierdził rezerwowy drużyny.
Celtics mają bilans 10-12 w starciach z pozostałymi siedmioma drużynami, którzy zagrają w play-offach wschodu. – W play-offach ogromną rolę odgrywają match-upy. Tutaj możemy szukać swojej przewagi. Prawdę mówiąc możemy znaleźć odpowiedzi na Golden State Warriors, a mieć problemy z Los Angeles Clippers. Różne zespoły powodują różne problemy – dodał.
Gracze z Bostonu mają świadomość osiągnięć Ainge’a oraz jego wiedzy na temat koszykówki. Mimo to mają nadzieję, że tym razem uda im się wyprowadzić generalnego menadżera z błędu.
fot. Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET