Jeszcze niedawno zdobywał mistrzostwo NBA z LeBronem Jamesem, teraz jest autorem jednego z najlepszych koszykarskich projektów bieżącego sezonu. James Jones został wybrany najlepszym generalnym menadżerem sezonu 2020/21. Całkowicie zasłużenie.
Nagrodę dla najlepszego generalnego menadżera mijającego sezonu James Jones odebrał przed pierwszym meczem serii Phoenix Suns z Los Angeles Clippers. Dobrze się dla niego złożyło, bowiem w tym meczu ukazał się kolektyw, jaki GM stworzył wokół Devina Bookera. Lider składu wiedział, że ma w swoich kolegach odpowiednio dużo wsparcia, nawet pomimo absencji Chrisa Paula. Phoenix Suns stworzyli prawdziwy kolektyw i praca Jonesa jest bez wątpienia wzorem do naśladowania.
Najlepszego menadżera sezonu wybierają sami GM-owie, a nie przedstawiciele mediów. Jones otrzymał 65 punktów i w dziewięciu arkuszach znalazł się na pierwszym miejscu. Pokonał Dennisa Lindseya z Utah Jazz. Na trzecim miejscu znalazł się Sean Marks z Brooklyn Nets. Dla Jonesa to de facto dopiero początek pracy w nowej roli. Spędził na ligowych parkietach czternaście sezonów i zdobył trzy tytuły z Miami Heat oraz Cleveland Cavaliers.
W 2018 rozpoczął pracę w charakterze tymczasowego generalnego menadżera, a rok później przejął obowiązki i rozpoczął współpracę z Montym Williamsem. Zadaniem obu panów było uczynienie Devina Booker szczęśliwym. Ze swoich obowiązków wywiązali się koncertowo. Mało kto przypuszczał, że Suns w bieżących rozgrywkach będą aż tak groźni. Sezon regularny skończyli na 2. miejscu zachodu, a w play-offach walczą o mistrzostwo NBA prowadząc w serii z Los Angeles Clippers 1-0.
Jones odpowiadał za sprowadzenie do drużyny Chrisa Paula, choć należy także wyróżnić decyzję o dokooptowaniu m.in. Jae Crowdera czy Torreya Craiga. Miał także swój udział w wyborze DeAndre Aytona oraz Mikala Bridgesa – dwóch niezwykle kluczowych postaci dla całej układanki trenera Williamsa. Jones zawsze uchodził za bardzo inteligentnego gracza. Swój koszykarski instynkt potwierdza także na stanowisku generalnego menadżera.